sobota, 1 listopada 2025, 07:18

Halo? Win!

W ostatni dzień października jedni porządkują groby najbliższych, inni przebierają się za dziwaczne postaci, a jeszcze inni kibicują Lubliniance. Ci ostatni w piątkowe popołudnie mieli powody do radości. „Duma Lublina” odprawiła Start Krasnystaw z czterobramkowym bagażem. Bohaterem meczu został Bartłomiej Koneczny, który ustrzelił hat-tricka i wywalczył rzut karny.

Na początku meczu „Wojskowych” skarcić mógł Adrian Leszczyński. Były zawodnik Lublinianki poszukał lewą nogą lewego okienka bramki, ale strzał popularnego „Leszcza” w świetnym stylu obronił Sebastian Ciołek. Nasz bramkarz dużo gorzej spisał się kilkanaście minut później. Wychodząc z bramki sfaulował szarżującego Łukasza Struga. Sędzia Mateusz Pizoń bez wahania wskazał na punkt karny.

Sam poszkodowany ustawił piłkę na „wapnie”, by po chwili umieścić ją w bramce. Arbiter główny w pierwszej chwili gola uznał, ale po konsultacji z sędzią asystentem zmienił zdanie. Strug dobiegając do piłki, poślizgnął się i uderzył futbolówkę nieczysto, kopiąc ją dwukrotnie. Arbiter przyznał Lubliniance rzut wolny pośredni, a wynik meczu wciąż był bezbramkowy.

W 27. minucie to Lublinianka objęła prowadzenie. Dośrodkowana z rzutu rożnego na dalszy słupek piłka trafiła na głowę Bartłomieja Konecznego, a będący od początku meczu najlepszym aktorem widowiska „Kony” trafił do siatki. Co ciekawe, gdy zielono-biało-czerwoni wychodzili na prowadzenie, poza boiskiem znajdował się kontuzjowany Mateusz Misztal. Niedługo potem zastąpił go wracający po dłuższej przerwie Piotr Pacek.

W 33. minucie mogło być 2:0. Kolejną akcję napędził Koneczny, zagrywając z boku do Filipa Świebody. Ten nie bardzo wiedział co ma zrobić z piłką i finalnie ją stracił. Nie na długo – futbolówka wróciła pod nogi Patryka Drozda, a zawodnik Lublinianki huknął z prostego podbicia – niestety tylko w słupek. Już cztery minuty później piłka wylądowała w bramce gości po raz drugi w tym meczu. Wykonującego zwód Konecznego wślizgiem podciął Daniel Chariasz, a że było to w obrębie pola karnego, to gospodarzom należał się rzut karny. Tutaj bezbłędnym egzekutorem okazał się Jakub Bednara.

Start mógł odgryźć się golem Struga, ale napastnik gości w sytuacji sam na sam z Ciołkiem posłał piłkę o centymetry obok prawego słupka bramki. I gdy wydawało się, że już żaden kataklizm nie spotka drużyny Daniela Koczona, w doliczonym czasie gry miała miejsca kolejna kontrowersja. Sędzia Pizoń został zaalarmowany przez swojego asystenta, że Mateusz Chyła bez piłki kopnął jednego z rywali. Główny nie miał więc wyboru i wyprosił stopera Lublinianki z boiska. Oznaczało to perspektywę gry w osłabieniu przez całą drugą połowę.

Ekipa Marka Kwietnia wyszła z szatni żądna szybkiego zniwelowania strat i pierwszych kilka minut po zmianie stron to oblężenie pola karnego „Wojskowych”. W jednej z sytuacji zapachniało rzutem karnym dla Startu, jednak tym razem gwizdek sędziego milczał. Lublinianka przetrwała ten gorący okres, a potem już do końca spotkania oddaliła jakiekolwiek zagrożenie. Start nie potrafił złapać właściwego rytmu. Tego nie tracił zaś Koneczny, który polował na kolejne gole. W 61. minucie po podaniu Sobstyla nasz skrzydłowy został uprzedzony przez wychodzącego z bramki Krystiana Krupę. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze…

Na około 20 minut przed końcem meczu długą piłkę spokojnie opanował w środku pola Anes Kherouf. Obchodzący 23. urodziny Algierczyk zagrał prostopadle do szybkiego jak wiatr „Konego”, a ten wiedział jaki użytek zrobić z tego podania i swoich własnych predyspozycji motorycznych. Po chwili było 3:0.

W 81. minucie Koneczny miał już hat-tricka. Nasz najlepszy strzelec ruszył lewą stroną pola karnego i przymierzył idealnie po dalszym słupku, obok bezradnie interweniującego Krupy. Kilka minut później „Kony” przy akompaniamencie burzy braw opuścił boisko w glorii bezdyskusyjnego bohatera spotkania. Na murawie nie wydarzyło się już nic ciekawego.

Mecze Lublinianki ze Startem Krasnystaw prawie zawsze są bardzo ciekawe i pełne nieoczekiwanych zdarzeń. Nie inaczej było dziś. Lublinianka przez chwilę przegrywała już 0:1, by finalnie… wygrać 4:0. Psikus w halloweenowe popołudnie sprawiony przyjezdnym.

Lublinianka – Start Krasnystaw 4:0 (2:0)
Koneczny 27, 70, 81, Bednara 37 (k.)

Lublinianka: Ciołek – Drozd (79 Misiurek), Chyła, Duda, Kołacz – Sobstyl (87 Malec), Bednara, Ziętek (84 Jagodziński) – Koneczny (84 Podlipny), Świeboda (67 Kherouf), Misztal (28 Pacek).
Pozostali rezerwowi: Furman, Giletycz, Wojtowicz.
Trener: Daniel Koczon.

Start: Krupa – Lenard (46 Bronowicki), Kanarek (84 Więczkowski), Saj, Pachuta, Boczuliński (67 Drzazga) (71 Bałaszek), Sołdecki, Leszczyński, Chariasz, Florek (84 Korzeniowski), Strug.
Pozostali rezerwowi: Chytrosz, Kukulski.
Trener: Marek Kwiecień.

Żółte kartki: Drozd (L) – Lenard, Saj, Boczuliński, Bronowicki (S).
Czerwone kartki: Chyła (L) – 45+3 min (za wybitnie niesportowe zachowanie, kopnięcie rywala bez piłki), Kwiecień (trener) (S) – 63 min (za wybitnie niesportowe zachowanie, krytykę orzeczeń sędziego).
Sędziował: Mateusz Pizoń (Lublin).