W niedzielne popołudnie Lublinianka uległa Ładzie Biłgoraj 1:3. Mecz miał podobny przebieg do środowej potyczki Pucharu Polski z Avią Świdnik.
Nasza drużyna całkowicie przespała pierwszą połowę. Pod bramką Mateusza Wójcickiego nie działo się za wiele – odnotować można właściwie tylko niecelny strzał głową Patryka Drozda po centrze Jakuba Sobstyla z rzutu rożnego oraz uderzenie z dystansu „Sopla”, które również nie zmierzało w światło bramki.
Tymczasem Łada miała więcej z gry – widać to było zarówno w posiadaniu piłki, jak i liczbie groźnych akcji. W 8. minucie „ciepło” pod bramką Michała Furmana zrobiło się po efektownym strzale nożycami w wykonaniu Jakuba Knapa. Zawodnik Łady nie trafił jednak w bramkę. Minutę później sztubacki błąd Mateusza Chyły skutkował stuprocentową sytuacją Pawła Perduna. Desperacki wślizg Jakuba Bednary uratował zielono-biało-czerwonych. Nie po raz ostatni w tym meczu.
Zanim jednak „Woody” po raz drugi ratował „Dumę Lublina” wślizgiem, przyjezdni wyszli na prowadzenie. Dmytro Yanchuk ruszył z piłką na przebój, by finalnie prostopadłym podaniem uruchomić Knapa. Ten nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Furmanem.
W 26. minucie Patryk Czułowski najpierw uprzedził Chyłę, a potem dzióbnął piłkę obok wychodzącego z bramki Furmana. Zmierzającą do siatki piłkę przed linią zdążył jednak wybić Bednara. Dobra passa wślizgów naszego kapitana nie trwała jednak wiecznie…
W końcówce pierwszej połowy Hubert Giletycz wycofał piłkę w kierunku Bednary, ale zagrał niecelnie, uruchamiając „samobójczym” prostopadłym podaniem Knapa. Ten był dużo szybszy od stopera Lublinianki i gdy wyprzedzał go, został sfaulowany. Sędzia Sylwester Wuczko nie miał wyjścia – musiał wyprosić z boiska rudowłosego defensora „Dumy Lublina”. W tym momencie sytuacja zespołu Daniela Koczona zrobiła się już bardzo trudna.
Zaledwie kilka minut po przerwie była już beznadziejna. Nie minęło 60 sekund od wznowienia gry, a biłgorajanie mieli dwie bramki przewagi. Łańcuszek błędów naszych zawodników pozwolił Cezaremu Pęcakowi stanąć oko w oko z Furmanem. Mocne uderzenie pomocnika Łady trafiło wprawdzie w rękę naszego golkipera, ale piłka zmieniła jedynie trajektorię lotu, którego metą i tak była siatka bramki.
W 51. minucie Łada podwyższyła prowadzenie do stanu 3:0. Czułowski dobrze ruszył do długiego, prostopadłego podania z głębi pola. Giletycz próbował przeszkodzić rywalowi, ale robił to nieskutecznie. Popularny „Jerry” zapakował piłkę pod poprzeczkę bramki Furmana, nie dając golkiperowi gospodarzy żadnych szans.
Wysokie prowadzenie uspokoiło i nasyciło Ładę. W kolejnych minutach więcej szans tworzyła sobie „Duma Lublina”, ale ze skutecznością było na bakier. O ile strzału Dominika Kołacza nad poprzeczką nie można traktować w kategoriach klarownej sytuacji strzeleckiej, o tyle w 62. minucie jęk zawodu był już uzasadniony. Po szybkiej akcji Sobstyl podał do Bartłomieja Konecznego, a rozpędzony skrzydłowy Lublinianki ostemplował poprzeczkę. Kilka minut później zawodnicy trenera Koczona „reklamowali” rzut karny. Po główce Chyły piłka trafiła w rozpostartą rękę jednego z rywali, który był jednak odwrócony tyłem. Sędzia Wuczko nie zdecydował się wskazać na punkt karny. Po chwili fatalnie przestrzelił Anes Kherouf, któremu z prawej strony dogrywał Koneczny. Sam „Kony” mógł mieć do siebie pretensje w 80. minucie, gdy jego sytuacyjny strzał minął bramkę Wójcickiego.
Celnego uderzenia na bramkę naszego byłego golkipera doczekaliśmy się w doliczonym czasie gry. Koneczny kropnął w niesygnalizowany sposób, a piłka odbijając się od bliższego słupka, finalnie wylądowała w siatce. Potem była jeszcze nieco przypadkowa okazja, gdy Wójcicki zbił na rzut rożny rykoszetującą piłkę po nieudanym strzale Patryka Malca. Niedługo potem usłyszeliśmy ostatni gwizdek.
W naszej grze tego dnia było mnóstwo mankamentów, a najbardziej boli przespana pierwsza połowa. Lublinianka nie przypominała w niej zespołu, do oglądania którego jesteśmy przyzwyczajeni. Zespół Marcina Zająca dyktował warunki gry, a zielono-biało-czerwoni popełniali sporo niewymuszonych błędów. Efektem tego był zarówno stracony gol, jak i wykluczenie Bednary. Przyczyn słabszej gry można szukać w klasie rywala czy zmęczeniu po środowym boju z Avią, ale fakty są takie, że team Koczona w ostatnich czterech meczach strzelał raptem po jednej bramce. Trzykrotnie były to gole w samej końcówce, dwukrotnie tylko na otarcie łez. Za tydzień wyjazd do Lubartowa, gdzie o punkty będzie szalenie trudno, szczególnie bez zawieszonego za czerwień kapitana.
Lublinianka – Łada Biłgoraj 1:3 (0:1)
Koneczny 90+1 – Knap 17, Pęcak 46, Czułowski 51
Lublinianka: Furman – Drozd, Chyła, Bednara, Giletycz (53 Kołacz) – Sobstyl (78 Podlipny), Jagodziński (53 Duda), K. Ziętek (82 Malec) – Koneczny, Kherouf (72 Świeboda), Misztal (62 Wojtowicz).
Pozostali rezerwowi: Ciołek, Misiurek, Wadowski.
Trener: Daniel Koczon.
Łada: Wójcicki – Nowak (88 Bis), Goncharevich, Chmura, Woźniak (30 Pytka) – Czułowski (85 Blicharz), Yanchuk, Pęcak (75 Białek) – Perdun (62 Oliveira da Silva), Knap (68 Dorosz), Wachowicz (78 I. Ziętek).
Pozostały rezerwowy: Alfimov.
Trener: Marcin Zając.
Żółte kartki: Ziętek, Chyła, Drozd (L) – Woźniak, Chmura, Czułowski, Dorosz (Ł).
Czerwona kartka: Bednara (L) – 45 min (za faul, pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki).
Sędziował: Sylwester Wuczko (Lublin).