Przez prawie pięć kwadransów Lublinianka biła głową w mur Janowianki. Mur, który miał swoje imię i nazwisko – Patryk Rojek. Na szczęście konsekwentna gra podopiecznych Daniela Koczona pozwoliła odwrócić losy meczu i wygrać z Janowianką 3:1. Bohaterem „Wojskowych” w dniu Święta Wojska Polskiego został debiutujący w zespole rezerwowy, Michał Wojtowicz.
Obie drużyny weszły w mecz, jakby w obu szatniach podawano dopalacze zamiast odżywek. Pod jedną i drugą bramką co chwila kotłowało się jak na straganie w dzień targowy. Nie minęło 60 sekund a Kacper Piechniak mógł otworzyć wynik – jego uderzenie głową nieznacznie minęło jednak słupek bramki Lublinianki. Odpowiedź zielono-biało-czerwonych? Proszę bardzo. Prostopadłe podanie Huberta Giletycza i sam na sam z Rojkiem znalazł się Krystian Ziętek, ale odważne wyjście bramkarza Janowianki załatwiło sprawę. Po chwili bezpośrednio z rzutu rożnego golkipera gości próbował zaskoczyć Patryk Malec – bezskutecznie. Rojek strącił piłkę na kolejny rzut rożny, po którym w sukurs przyszedł mu najpierw słupek, a następnie poprzeczka. Za pierwszym razem pachniało samobójczym golem Michała Koźlika, za drugim razem bliski celu był Giletycz. Ale i to nie był koniec swoistej nawałnicy dogodnych sytuacji. Miała szczęście Janowianka, miała też Lublinianka. Próba Piechniaka, który dopadł do bezpańskiej piłki, zatrzymała się na słupku.
Wszystko to działo się w zaledwie pierwszych pięciu minutach meczu. Z kolei pierwszy kwadrans niezłym, acz niecelnym strzałem spuentował Janusz Birut. Kolejny strzał obok bramki Sebastiana Ciołka oddał zaś Brilliant Monroe Etana. W odpowiedzi również poza światło bramki uderzył Mateusz Chyła.
Po tak mocnym początku, z czasem tempo gry spadło. Formę Rojka sprawdzali jeszcze Jakub Sobstyl, Patryk Drozd i Mateusz Misztal, ale jako się rzekło – bramkarz przyjezdnych prezentował się wybornie i ani myślał kapitulować. Tym samym pierwsza połowa rywalizacji zakończyła się bezbramkowym remisem.
Głód goli po przerwie został zaspokojony, ale nie od razu. Początek był dość niemrawy, a jedyną godną odnotowania sytuacją był strzał piętą Pawła Zięby, po którym Ciołek z trudem odbił piłkę na słupek. Nie było jednak dalszego ciągu, bowiem w górę powędrowała chorągiewka sędziego asystenta, oznaczająca, że Zięba był na spalonym. Kilka minut później sposób na Ciołka znalazł jednak Piechniak. Potężnie zbudowany gracz Janowianki okazał się najsprytniejszy w polu karnym „Dumy Lublina”. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego doszło do zamieszania, a gdy piłka spadła pod nogi Piechniaka, ten doskonale wiedział jaki zrobić z niej użytek.
Od tego momentu podopieczni Ireneusza Zarczuka głównie się bronili, momentami wręcz rozpaczliwie. Z kolei Lublinianka szukała swoich szans na różne sposoby, a kierowaniem gry zajął się przesunięty na pozycję pomocnika Jakub Bednara. To właśnie nasz kapitan w 64. minucie oddał groźny strzał z woleja, po którym znów na posterunku znalazł się Rojek. Tak zresztą jak i przy dobitce Bartłomieja Konecznego. Mało tego, minutę później bramkarz Janowianki zatrzymał również główkę Szymona Dudy po dośrodkowaniu z narożnika boiska. W pewnym momencie można było się spodziewać, że Rojek po meczu spod bramkarskiej bluzy wyjmie pelerynę Supermana i wszyscy poznamy prawdę o tym występie.
Tak się jednak nie stało, a ogromna w tym zasługa rezerwowych w zespole trenera Koczona. W 74. minucie w pole karne gości wpadł aktywny Misztal. Nasz skrzydłowy zdołał przetransportować piłkę do Anesa Kheroufa, a nieudany strzał Algierczyka zamienił się w asystę. Przy dalszym słupku na piłkę czyhał już bowiem Michał Wojtowicz i wpakował ją do pustej bramki. Wieniawa oszalała z radości po raz pierwszy.
Już trzy minuty później „Wojto” mógł mieć dublet. Doskonałe prostopadłe podanie Ziętka otworzyło byłemu zawodnikowi Tomasovii szansę, ale jego strzał z powietrza trafił jedynie w boczną siatkę. Po chwili znów przy Leszczyńskiego 19 rozległ się jęk zawodu. Tym razem uderzał Misztal – minimalnie nad poprzeczką bramki Rojka. Janowianka była już jednak w wyraźnym odwrocie, jak niegdyś koronawirus zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego. Kolejne szanse dla gospodarzy były kwestią czasu.
W 90. minucie Lublinianka rozegrała kluczową akcję tego meczu. Filip Świeboda zagrał do boku do Kheroufa, a ten do Ziętka. Były piłkarz Świdniczanki huknął zza szesnastki. Rojek pokazał ludzką twarz – odbił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Wojtowicz, z gracją minął bramkarza i zapakował piłkę do bramki. „Wojskowi” po raz pierwszy w tym sezonie zameldowali się na prowadzeniu!
W doliczonym czasie gry ekipa Koczona kontrolowała przebieg gry i wyczekiwała na końcowy gwizdek. Nagle nadarzyła się jednak okazja na postawienie kropki nad „i”. Na bramkę ruszył błyskotliwy Kherouf. Algierczyk padł w polu karnym po starciu z Jakubem Dacko, a sędzia Filip Ścioch wskazał na punkt karny, nie zważając na protesty gości.
Wynik meczu na 3:1 ustalił Bednara, który kompletnie zmylił Rojka. Po celnym strzale „Woody’ego” rozległ się ostatni gwizdek piątkowego widowiska. Widowiska, które nie rozczarowało ani poziomem gry, ani poziomem emocji. Obie drużyny zasłużyły na brawa, ale na trzy punkty bez wątpienia zasłużyła „Duma Lublina”, która musiała uporać się ze znakomitym golkiperem rywali. Udało się.
Kolejne emocje spod znaku „Koczon-ball” już w najbliższą środę. Na Wieniawę w ramach III rundy okręgowego Pucharu Polski przybywa Cisowianka Drzewce. Barwy klubu z lubelskiej klasy okręgowej reprezentuje Tomasz Brzyski, więc mecz będzie miał swój oczywisty smaczek.
Lublinianka – Janowianka Janów Lubelski 3:1 (0:0)
Wojtowicz 74, 90, Bednara 90+5 (k) – Piechniak 57
Lublinianka: Ciołek – Drozd, Chyła, Bednara, Giletycz (46 Misiurek) – Sobstyl (72 Świeboda), Jagodziński (60 Duda), Malec (46 Kherouf) – Misztal, Ziętek, Koneczny (66 Wojtowicz).
Pozostali rezerwowi: Furman, Kołacz, Pacek, Wadowski.
Trener: Daniel Koczon.
Janowianka: Rojek – Stępniowski, Mazurek, Koźlik, M. Pawełkiewicz (81 Piskorski) – Zięba, Birut, Monroe (77 Dacko), Mistrzyk, Marotto (72 Głaz) – Piechniak.
Pozostali rezerwowi: Wojtasiak, Bodziuch, Ciupak, Kiszka.
Trener: Ireneusz Zarczuk.
Żółte kartki: Mazurek, Birut, Kołtyś (kierownik), Zięba, Dacko (J).
Sędziował: Filip Ścioch (Biała Podlaska).