Piłkarze Lublinianki odnieśli kolejne zwycięstwo. Tym razem w pokonanym polu zostawili rezerwy Górnika Łęczna. Wygrana nie przyszła łatwo, a bramki padły dopiero po zmianie stron, gdy gospodarze musieli radzić sobie w osłabieniu.
Podopieczni trenera Daniela Koczona rozpoczęli niedzielne spotkanie z dużym animuszem. Szybko zdominowali zielono-czarnych, ale w kilku sytuacjach brakowało postawienia kropki nad „i”. Po strzale Bartłomieja Konecznego rywali uratował rykoszet, Jakub Sobstyl przeniósł piłkę nad poprzeczka, uderzenie Piotra Packa sprzed linii bramkowej wybił jeden z obrońców, próba Bartłomieja Skrzyckiego zatrzymała się na słupku, a potężny strzał z dystansu Mikołaja Jagodzińskiego z dużym trudem strącił bramkarz Górnika, Dawid Olszak. Gospodarze odpowiedzieli mocnym strzałem Marcela Masara, który przytomnie obronił Sebastian Ciołek. Najbliżej szczęścia był jednak Karol Gnap, ale z bardzo bliskiej odległości posłał piłkę ponad bramką.
Po 20 minutach gry spotkanie straciło na impecie i żadna ze stron nie potrafiła stworzyć zagrożenia w polu karnym przeciwnika. Ciekawie zrobiło się w końcówce pierwszej połowy. Rywale starali się narzucić swoje warunki, ale tylko sami utrudnili sobie życie w tym meczu. Dwie bezmyślnie złapane żółte kartki przez Bartłomieja Gębickiego w odstępie 3 minut sprawiły, że podopieczni trenera Karola Wiecha schodzili do sztani w przetrzebionym składzie. Do przerwy nie zobaczyliśmy goli.
Po zmianie stron zielono-biało-czerwoni szturmem ruszyli na osłabionych przeciwników i błyskawicznie przyniosło to oczekiwany skutek. W polu karnym został powalony szarżujący Skrzycki, a rzut karny podyktowany przez sędziego Mateusza Pizonia na gola zamienił kapitan drużyny Przemysław Kanarek. Przez dobry kwadrans nasz zespół praktycznie nie wypuszczał graczy Górnika z własnej połowy. W 67 minucie po kombinacyjnej akcji z lewej strony boiska piłka trafiła pod nogi Konecznego, a ten ładnym strzałem umieścił ją przy dalszym słupku bramki Olszaka. Było 2:0 dla Lublinianki.
Strzelona bramka i pewne prowadzenie uśpiło nieco czujność zawodników trenera Koczona. Po dośrodkowaniu Gnapa z lewej flanki z bliska do bramki Ciołka trafił Masar i gospodarze złapali kontakt. Radość piłkarzy z Łęcznej trwała tylko kilkadziesiąt sekund. Po wrzutce Konrada Niegowskiego niefortunna interwencja Erwina Stadnickiego zakończyła się przelobowaniem Olszaka i trafieniem samobójczym. Końcowe fragmenty meczu to impuls z ławki. Rezerwowy Jakub Wadowski wystawił piłkę innemu zmiennikowi, Jarosławowi Milczowi, a ten próbował strzelać w okienko. Golkiper Górnika popisał się doskonałą paradą odbierając Jarkowi szansę na spektakularnego gola. Milcz zdołał jednak trafić do siatki w doliczonym czasie gry, gdy po dośrodkowaniu Jakuba Bednary popisał się ekwilibrystycznym uderzeniem.
Niedzielna wygrana była już piątym zwycięstwem z rzędu, wliczając pucharowy tryumf w Rososzy. Lublinianka w sezonie 2024/2025 pozostaje niepokonana w spotkaniach o stawkę. Wieniawie widzimy się w sobotę o godz. 16:00. Do Lublina przyjedzie Hetman Zamość.
Górnik II Łęczna – Lublinianka 1:4 (0:0)
Masar 69 – Kanarek 48 (k.), Koneczny 67, Stadnicki 70 (s.), Milcz 90+1.
Górnik II: Olszak – Gęca (46 Stadnicki), Jasiński, Sienicki, Mołodecki – Skotarczak (65 Koza), Pastusiak (65 Sitarczuk), Gnap (85 Wronka), Gębicki – Masar, Małyska (65 Wachowicz).
Pozostali rezerwowi: Pracz, Białasz, Rzeszutek.
Trener: Karol Wiech.
Lublinianka: Ciołek – Misiurek (73 Kołacz), Kanarek, Bednara, Misztal (70 Niegowski) – Leszczyński (76 Świeboda), Jagodziński (85 Szostak), Sobstyl (65 J. Wadowski) – Skrzycki, Koneczny (88 K. Wadowski), Pacek (59 Milcz).
Pozostali rezerwowi: Furman, Tomczak.
Trener: Daniel Koczon.
Żółte kartki: Gęca, Gębicki, Sienicki (G) – Bednara, Milcz, Niegowski (L).
Czerwona kartka: Gębicki (G) – 45 min. (za drugą żółtą).
Sędziował: Mateusz Pizoń (Lublin)