Nie tak wyobrażali sobie sympatycy Lublinianki małe derby miasta. Liderujący tabeli „Wojskowi” po emocjonującym meczu zaliczyli rozczarowującą porażkę 1:2 z rezerwami Motoru. Teraz to żółto-biało-niebiescy przewodzą stawce.
Samo spotkanie miało mnóstwo smaczków. W sztabie szkoleniowym Lublinianki są związani w przeszłości z Motorem Robert Chmura czy Piotr Wilawer. Po drugiej stronie to samo można napisać o Marcinie Zapale. Na murawie także nie brakowało piłkarzy, którzy w swojej karierze reprezentowali barwy obydwu najlepszych lubelskich klubów. Na boisku nie ma jednak sentymentów i każdemu zależy na zwycięstwie. Dzięki temu licznie zgromadzeni kibice obejrzeli naprawdę dobre widowisko, zwłaszcza po przerwie.
Jednak i w pierwszej połowie działy się rzeczy ciekawe. Z początku defensywa gospodarzy miała spore problemy z Danielem Świderskim, którego lubelscy kibice mogą doskonale kojarzyć z występów w pierwszym zespole Motoru. Dwukrotnie na drodze do szczęścia stawał mu jednak Adrian Wójcicki. Nasz bramkarz pokazał klasę zarówno przy sytuacji sam na sam, jak i strzale z dystansu. W 10. minucie to Motor mógł mówić o szczęściu. Tomasz Brzyski posłał znakomite dośrodkowanie z rzutu rożnego, a główka Dominika Ptaszyńskiego zatrzymała się na poprzeczce! Dwie minuty później również głową szczęścia szukał Michał Paluch, jednak minimalnie się pomylił.
Później gra się nieco uspokoiła. Lublinianka próbowała przejąć inicjatywę, ale natrafiła na bardzo solidny opór. Wypady Motorowców z akcjami ofensywnymi prawie zawsze były groźne. Oglądaliśmy zupełnie inny zespół rywali niż w lipcowym sparingu, kiedy to Duma Lublina wygrała bardzo wysoko. Dziś już po kwadransie było jasne, że nie ma co liczyć na łatwe punkty. Przed przerwą godny odnotowania był jeszcze soczysty strzał z woleja w wykonaniu Grzegorza Fularskiego – niestety niecelny.
Po przerwie wydarzenia nabrały rozmachu za sprawą Wiktora Makowskiego, który dał wyśmienitą zmianę. Pojawił się na boisku w 54. minucie i było to prawdziwe wejście smoka. Na „dzień dobry” dwukrotnie szarpnął lewy skrzydłem, wychodząc na wolne pole. Za drugim razem było naprawdę blisko gola na 1:0, ale nieznacznie celu chybił Mateusz Miśkiewicz. W 57. minucie rozpędzony Makowski wyszedł sam na sam z Michałem Lachem. Bramkarz Motoru, widząc iż rywal będzie szukał kontaktu, próbował uniknąć faulu. Po chwili jednak panowie się zderzyli. Sędzia Łukasz Woliński zawahał się. Wydawało się, że puści grę, ale po chwili odgwizdał faul. Fani Lublinianki byli pewni, że oznacza to czerwoną kartkę dla golkipera. Decyzja była jednak inna – Lach obejrzał żółtą kartkę. Rzut wolny oznaczał oczywiście kolejną szansę dla Brzyskiego. Kapitan zielono-biało-czerwonych uderzył bardzo dobrze, ale jego uderzenie zdołał obronić bramkarz. Gdy wydawało się, że dobitka Karola Kality musi zakończyć się bramką, Lach jeszcze dwukrotnie uratował Motor! Tylko jęk zawodu…
Lublinianka była jednak w uderzeniu. Dośrodkowanie Kality zamykał głową Paluch, ale i tym razem nie trafił. Co się odwlecze to nie uciecze. Minutę później znów o sobie dał znać Makowski. Tym razem wpadł w pole karne i zawahał się. Gdy wydawało się, że akcja jest zmarnowana, strzał naszego super rezerwowego sprawił duże problemy Lachowi. Paluch zdążył z dobitką i otworzył wynik spotkania!
Niestety, podopieczni trenera Roberta Chmura prowadzeniem nacieszyli się raptem kilka minut. Arkadiusz Bednarczyk dograł piłkę w pole karne. Nasi obrońcy wybili te piłkę, ale dopadł do niej Dawid Gierała i sytuacyjnym uderzeniem z 10 metra pokonał Wójcickiego.
Teraz to goście doszli do głosu. Okazja Michała Wojtowicza była sygnałem ostrzegawczym, że na remisie nie zamierzają poprzestać. W 73. minucie obejrzeliśmy zaś najładniejszego gola tego meczu. Cezary Polak zaskoczył bramkarza Lublinianki pięknym lobem bez przyjęcia, zza szesnastki. To był istny majstersztyk techniczny. Od razu po strzale widać było, że bramkarz zielono-biało-czerwonych będzie miał kłopoty…
Po drugiej bramce Motorowcy skupili się na bronieniu wyniku. Gospodarze mieli kilka szans. Krzysztofowi Rybakowi zabrakło centymetrów. Nieznacznie pomylił się także Brzyski, strzelający z rzutu wolnego. Mimo naporu i walki na całego, gola na 2:2 strzelić się nie udało.
Po dwóch zwycięstwach i dużym zastrzyku optymizmu, przyszła pora na gorzką pigułkę. Rezerwy Motoru okazały się bardzo wymagającym rywalem, a detale i łut szczęścia przesądziły o tym, że pełna pula pojechała na Aleje Zygmuntowskie. Nam pozostaje pochwalić drużynę za walkę i wierzyć, że sztab szkoleniowy wyciągnie odpowiednie wnioski z błędów w naszej grze, których niestety było niemało. W kolejnych meczach trzeba gromadzić punkty, a w rewanżu spróbować odegrać się za dzisiejszą porażkę. Żółto-biało-niebieskim gratulujemy zwycięstwa.
Lublinianka – Motor II Lublin 1:2 (0:0)
Paluch 62 – Gierała 67, Polak 73.
Lublinianka: Wójcicki – Rasiński, Futa, Ptaszyński, Niegowski – Miśkiewicz (82 Banachiewicz), Fularski, Brzyski, Kalita (70 Rybak) – Wadowski (54 Makowski), Paluch.
Pozostali rezerwowi: Krajewski, J.Świderski, Dzyr, Jakimiński.
Trener: Robert Chmura.
Motor II: Lach – Janiszek, Pytka (70 Najemski), Zbiciak, Łopuszyński – Baryła (46 Knap), Bednarczyk, Nasalski (46 Gierała), Kafel (65 Wojtowicz), Polak – D.Świderski (65 Kosior).
Pozostali rezerwowi: Nowak, Ściegienny.
Trener: Wojciech Stefański.
Żółte kartki: Futa, Rybak, Banachiewicz, Brzyski (L) – Pytka, Lach (M).
Sędziował: Łukasz Woliński (Lublin).