Według PWN określenie spleen oznacza stan przygnębienia, apatię i nudę wywołany poczuciem beznadziejności życia. Właśnie takie emocje panują już od dłuższego czasu na Wieniawie ze względu na ogromne problemy finansowe i organizacyjne najstarszego klubu sportowego na Lubelszczyźnie. Nastrojów wśród lublinian nie poprawiają również wyniki – w sobotnie popołudnie zielono-biało-czerwoni ponieśli drugą domową porażkę i to drugą z krakowską drużyną, bowiem z Areny Lublin z tarczą wyjechała Wieczysta.
Zgodnie z przewidywaniami w protokole meczowym aż roiło się od uznanych w rodzimej piłce nożnej nazwisk. Wystarczy wspomnieć chociażby byłych reprezentantów kraju czyli Tomasza Brzyskiego, Macieja Jankowskiego, Radosława Majewskiego czy Sławomira Peszkę, ale także Thibault Moulin, Jakuba Bąka, Michała Maka, Błażeja Augustyna oraz… Tomasza Tymosiaka, który w sobotę zadebiutował w barwach Lublinianki. Były zawodnik Górnika Łęczna (jeszcze w zeszłym sezonie zaliczył siedem spotkań na poziomie PKO Ekstraklasy) był tajną bronią trenera Roberta Chmury na mecz z Wieczystą i pokazał się z bardzo dobrej strony, lecz wyniku meczu nie zdołał odmienić. Ale zacznijmy od początku, który w wykonaniu „Dumy Lublina” był bardzo obiecujący.
Już w drugiej minucie Mateusz Majewski poradził sobie na prawym skrzydle z Piotrem Bujakiem, po czym zagrał w „szesnastkę”, gdzie dalszy słupek atakował już Michał Paluch. Niestety, „Palunio” zamiast do bramki, trafił z bliskiej odległości tylko w jej obramowanie. Po chwili znów zrobiło się nerwowo w szeregach gości, bowiem urazu doznał Denys Favorov i jeszcze przed upływem dziesięciu minut trener Rafał Jędrszczyk (tymczasowy zastępca Franciszka Smudy) musiał przeprowadzić pierwszą roszadę w swoim zespole. W czternastej minucie Lublinianka miała kolejną doskonałą sytuację do otwarcia wyniku – po dośrodkowaniu Brzyskiego z rzutu wolnego minimalnie niecelnie uderzał głową Piotr Chodziutko. Przyjezdni nie pozostawali jednak dłużni i już minutę później jeszcze lepszą sytuację zmarnował Bąk. Napastnik Wieczystej trafił głową wprost w Jakuba Krajewskiego po wrzutce z prawej strony, zaś dobitka Peszki nie miała prawa sprawić golkiperowi Lublinianki żadnych problemów. W kolejnych minutach tempo meczu nie siadało, ale nie przekładało się to na konkrety. Gospodarzom ewidentnie brakowało precyzji oraz lepszych decyzji w bocznych sektorach boiska, natomiast Wieczysta pomimo sporej przewagi nadziewała się na dobrze zorganizowaną defensywę rywali. W końcówce swoje szanse mieli jeszcze Peszko oraz Adrian Klimczak, ale próby graczy gości były wyraźnie niecelne.
Druga odsłona zaczęła się dla Lublinianki praktycznie w najgorszy możliwy sposób – fatalny błąd po dośrodkowaniu Peszki popełnił Krajewski, zbijając piłkę w pole karne zamiast poza boisko, a Majewski nie miał prawa spudłować do pustej bramki. Utrata gola dosypała sporo piachu do solidnie dotychczas pracującej lubelskiej maszyny i Wieczysta zaczęła kontrolować boiskowe wydarzenia. W tym fragmencie „Wojskowych” przy życiu trzymał ten, który najbardziej zawinił w 48 minucie, czyli Krajewski. Golkiper lublinian bez problemu poradził sobie ze strzałem Augustyna, a potem efektownie odbił nogami uderzenie Majewskiego po asyście Peszki. Gospodarze przebudzili się dopiero w ostatnim kwadransie. Kolejną szansę po rzucie rożnym miał Chodziutko, jednak nie zdołał oddać strzału i futbolówkę sprzed linii bramkowej wybili krakowscy defensorzy. Dopiero w 79 minucie Lublinianka po raz pierwszy w drugiej części gry zmusiła do interwencji Bartosza Plewkę za sprawą Majewskiego, który jednak z ostrego kąta trafił w bramkarza. Wreszcie na sześć minut przed końcem spotkania, rezerwowy Maksymilian Hebel ładnie obrócił się w polu karnym i płaskim strzałem ustalił wynik spotkania po podaniu innego zmiennika – Jankowskiego.
Chociaż Lublinianka na tle Wieczystej zaprezentowała się z dobrej strony (zwłaszcza w pierwszej połowie), to tak naprawdę nic „Wojskowym” to nie daje. Warto tutaj przytoczyć słowa trenera Chmury z pomeczowej konferencji prasowej – „nie ma czego gratulować, to Wieczysta wygrała mecz”. Trudno nie zgodzić się z opiekunem zielono-biało-czerwonych, bowiem sytuacja w klubie pozostaje dramatyczna, a w ligowej tabeli coraz bardziej niepokojąca. Wyśmienita sobotnia frekwencja na Arenie Lublin pokazała jednak, iż Lublinianka nie jest obojętna miejscowym kibicom i warto walczyć o utrzymanie (zarówno w III lidze jak i całego klubu). Pozostaje mieć zatem nadzieję, iż starcie z Wieczystą nie było tym ostatnim… Planowo zielono-biało-czerwoni kolejne spotkanie mają zagrać za tydzień w Dębicy z tamtejszą Wisłoką.
Lublinianka – Wieczysta Kraków 0:2 (0:0)
R.Majewski 48, Hebel 84.
Lublinianka: Krajewski – Michota (88 Flis), Chodziutko, Świech, Brzyski – Makowski (67 Janaszek), Futa (88 Malec), Tymosiak (78 Baran), Rak (78 Miśkiewicz) – M.Majewski, Paluch.
Pozostały rezerwowy: Szydłowski.
Trener: Robert Chmura.
Wieczysta: Plewka – Favorov (9 Frańczak), Augustyn, Bujak, Klimczak (64 Kumah) – Mak, Pietras (46 Gamrot), R.Majewski (80 Hebel), Moulin, Peszko – Bąk (46 Jankowski).
Pozostali rezerwowi: Krawczyk, Hoyo-Kowalski.
Trener: Rafał Jędrszczyk.
Żółte kartki: Michota (L) – Frańczak, Moulin, Augustyn (W).
Sędziował: Rafał Szydełko (Rzeszów).
Widzów: 2420.