To był najsłabszy mecz naszej drużyny w tym sezonie. Zielono-biało-czerwoni ulegli w Janowie Lubelskim miejscowej Janowiance 0:3. Gospodarzom wychodziło prawie wszystko, nam bardzo niewiele. Zostaliśmy wypunktowani.
Mimo przetrzebionego kontuzjami składu to drużyna trenera Ireneusza Zarczuka od pierwszych minut narzuciła swoje warunki gry. Szybko czujność Sebastiana Ciołka sprawdził Wiktor Stępniowski, a chwilę później Kacper Piechniak ostemplował poprzeczkę. Gorąco pod naszą bramką zrobiło się po kwadransie, gdy gospodarze egzekwowali rzut rożny. Po główce Piechniaka Ciołek wypuścił piłkę z rąk, do której dopadł Jakub Wlaźlik. Skrzydłowy Janowianki fatalnie skiksował z bliska nie trafiając w światło bramki, a nielicznie zgromadzeni lubelscy sympatycy odetchnęli z ulgą. Niestety nie na długo.
Dwie minuty później niezwykle aktywny Piechniak dalekim przerzutem posłał piłkę w kierunku Pawła Zięby. Asekurujący go Mateusz Misztal nie sięgnął futbolówki głową, a zawodnik gospodarzy kierunkowym przyjęciem otworzył sobie drogę w kierunku bramki Ciołka. Zięba uderzył płasko obok nogi golkipera zielono-biało-czerwonych otwierając wynik spotkania. Stracony gol wyraźnie otrzeźwił podopiecznych trenera Daniela Koczona, którzy odważniej ruszyli do przodu. Dość szybko piłka zatrzepotała w siatce Patryka Rojka, lecz Bartłomiej Konieczny musiał obejść się smakiem. Sędzia Maciej Paszkiewicz z Zamościa odgwizdał przewinienie na Stępniowskim i zamiast gola mieliśmy rzut wolny dla Janowianki.
W 25 minucie publiczność zgromadzona na stadionie z niedowierzaniem złapała się za głowy. Po lewej stronie pola karnego Misztal sprytnie zwiódł obrońcę i huknął z prawej nogi na bramkę trafiając w poprzeczkę. Piłka trafiła do najsprytniejszego w szesnastce gospodarzy Anesa Kheroufa, który dwukrotnie próbował dobijać. W obu przypadkach Rojek popisał się refleksem i obronił strzały Algierczyka. Była to jedyna okazja naszej drużyny w pierwszej odsłonie środowych zawodów. Miejscowi odgryźli się jeszcze dwoma strzałami Zięby, po których skutecznie interweniowali najpierw Ciołek, a później ofiarnym wślizgiem Jakub Bednara.
Trener Koczon już w przerwie dokonał roszady w składzie, posyłając do boju Piotra Packa w miejsce Bartłomieja Skrzyckiego. „Paci” już na początku drugiej połowy znalazł się przed szansą na wyrównanie. Kiks Mikołaja Jagodzińskiego przy strzale z dystansu sprawił, że piłka trafiła wprost do niepilnowanego Packa. Strzał naszego skrzydłowego Rojek zdołał odbić nogami. Zamiast remisu gospodarze podwyższyli swoje prowadzenie. Zawodnicy z Wieniawy zaatakowali rywala wysoko na jego połowie boiska, ale tego dnia byli bardzo niedokładni w swoich zagraniach.
Strata piłki poskutkowała dalekim wybiciem, które na środku boiska głową przedłużył Piechniak, posyłając ją w kierunku wybiegającego Wlaźlika. Do skrzydłowego gospodarzy dopadł Misztal. W walce o piłkę obaj zawodnicy upadli na murawę, z której szybciej pozbierał się Wlaźlik, podał na wolne pole do Piechniaka, a ten przytomną podcinką nie dał szans wychodzącemu z bramki Ciołkowi. Pomni ostatnich wydarzeń z meczów Lublinianki kibice obu zespołów nie rozstrzygali jeszcze ostatecznego rezultatu, jednak na murawie zupełnie nie potrafiliśmy znaleźć argumentów, aby dać sobie szansę na zdobycz punktową w Janowie.
Z kolei gospodarze nabrali wiatru w żagle. Po nieporozumieniu w szeregach naszej defensywy z solową akcją ruszył wprowadzony w drugiej połowie Michał Szałachowski. Młody skrzydłowy próbował lobować wybiegającego Ciołka, ale nie trafił w bramkę. Chwilę później kolejna w tym meczu strata piłki zakończyła się kontratakiem Janowianki i trzecim golem. W koronkowej akcji piłka wędrowała jak po sznurku, w końcu trafiła do Piechniaka, ten oddał ją w pole karne do pozostającego bez krycia Zięby, który podwyższył prowadzenie miejscowych. Skrzydłowy Janowianki mógł jeszcze skompletować hat-trick, ale po dalekim prostopadłym podaniu z głębi pola zawodnika gospodarzy przytomnym wyjściem z bramki uprzedził Ciołek.
Zielono-biało-czerwoni nie złożyli broni i starali się o zdobycie gola, natomiast nie potrafili znaleźć sposobu na sforsowanie linii obrony rywala. Dwie próby strzałów spoza pola karnego zatrzymał świetnie dysponowany tego popołudnia Rojek. W doliczonym czasie gry w polu karnym miejscowych padł Misiurek trzymając się za twarz. Sędzia Paszkiewicz pozostał jednak obojętny na protesty naszego zespołu. Wysoka porażka w Janowie stała się faktem. Przed nami krótka chwila odpoczynku podczas majowego weekendu, bowiem już w sobotę 3 maja o godzinie 14:00 czeka nas kolejne ligowe spotkanie. Szansą na rehabilitację będzie starcie na własnym boisku z Orlętami Radzyń Podlaski.
Janowianka – Lublinianka 3:0 (1:0)
Zięba 17, 71, Piechniak 54.
Janowianka: Rojek – A. Pawełkiewicz, Małek, M. Pawełkiewicz, Bodziuch – Zięba (80 Cynka), Dacko, Abduganiev (60 Marotto), Stępniowski, Wlaźlik (60 Szałachowski) – Piechniak (75 Birut).
Pozostali rezerwowi: Wojtasiak, Ciupak, Firosz, Kiszka.
Trener: Ireneusz Zarczuk.
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Bednara (75 Knapp), Misztal – Kherouf (75 J. Wadowski), Jagodziński, Sobstyl (84 Świeboda) – Skrzycki (46 Pacek), Milcz, Koneczny (56 Gede).
Pozostali rezerwowi: Furman, Ochmiński, K. Wadowski.
Trener: Daniel Koczon.
Żółte kartki: Stępniowski, Szałachowski (J) – Misiurek, Bednara (L).
Sędziował: Maciej Paszkiewicz (Zamość).