Lublinianka prowadziła w Międzyrzecu Podlaskim już 3:0 i wydawało się, że trzy punkty dla drużyny trenera Daniela Koczona są pewne. W futbolu niczego nie można być jednak pewnym. Grający nomen omen z wiatrem Huragan wyrównał i urwał faworytowi punkty.
Do pewnego momentu absolutnie nic nie wskazywało na taki obrót spraw. Lublinianka przeważała i szybko objęła prowadzenie. Okres przewagi gości został zwieńczony celnym strzałem Jarosława Milcza z rzutu karnego. Wcześniej to właśnie najlepszy strzelec IV ligi został sfaulowany przez Miłosza Korycińskiego. Popchnięcie nie uszło uwadze sędziego.
Chwilę po pierwszym kwadransie gry Milcz podwyższył na 2:0. Bartłomiej Skrzycki dograł z rzutu rożnego, piłkę głową strącił Przemysław Kanarek, a nadbiegający Milcz huknął od poprzeczki do siatki. Tym samym nasz najlepszy strzelec zdobył gola nr 20 w rozgrywkach. Do końca pierwszej połowy goli już nie obejrzeliśmy. Gra toczyła się pod dyktando „Dumy Lublina”, a Huragan odgryzł się pojedynczymi wypadami, z których nie wyniknęło ostatecznie nic groźnego.
W pierwszej połowie Lublinianka grała z wiatrem. Po zmianie stron ten handicap mieli gospodarze, ale zanim zaczęli z niego korzystać, dostali trzeciego „gonga”. Milcz z niełatwej pozycji przymierzył z zegarmistrzowską precyzją. Wyciągnięty jak struna Michał Nowosz był bezradny.
Hat-trick „Jara” niestety nie zamknął tego meczu. Podopieczni trenera Marcina Popławskiego zabrali się do roboty. W 61. minucie dośrodkowanie z prawej flanki efektowną główką na gola zamienił Mateusz Konaszewski. Wtedy wydawał się to niewinny figiel miejscowych, ale tak naprawdę był to początek „remontady”. Dziesięć minut później piłka dośrodkowana przez Anthony’ego Bernardo De Souzę zakręciła się z wiatrem za kołnierz Sebastiana Ciołka i tym samym nielicznie zgromadzona publika obejrzała gola bezpośredniego z rzutu rożnego!
Huragan złapał wiatr w żagle. Dosłownie i w przenośni. Szybko rozegrany aut w 76. minucie zakończył się celnym strzałem Jakuba Łęckiego! Defensywa Lublinianki zachowała się bardzo biernie, a Ciołek skapitulował po raz trzeci. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, a mogło być jeszcze gorzej, bo rozpędzony zespół Popławskiego miał jeszcze szansę na czwartego gola. Strzał De Souzy o centymetry minął słupek bramki Lublinianki.
W końcówce zielono-biało-czerwonym udało się przenieść ciężar gry pod bramkę rywali. Napór niestety nie przyniósł żadnego efektu. W ostatniej akcji meczu uderzał Anes Kherouf – niestety przeniósł piłkę nad poprzeczką, a po chwili sędzia Cezary Bryda zagwizdał w tym meczu po raz ostatni. Druga z rzędu strata punktów stała się faktem.
Co to oznacza? Wobec zwycięstwa Stali Kraśnik, która wygrała również w środę, podczas naszej pauzy, strata do lidera mocno urosła. Jeśli Lublinianka marzy o awansie do III ligi z pierwszego miejsca bezdyskusyjnie musi wygrać 9 kwietnia zaległy mecz z ekipą trenera Rafała Kabasy. Początek tego arcyciekawego spotkania o 17:00. Remis lub wygrana kraśniczan będzie oznaczać, że szanse na wygranie ligi będą już wyłącznie matematyczne.
Huragan Międzyrzec Podlaski – Lublinianka 3:3 (0:2)
Konaszewski 61, De Souza 71, Łęcki 76 – Milcz 11 (k), 16, 49.
Huragan: Nowosz – Łappo, Koryciński, Konaszewski, Panasiuk – Maksymenko (46 Bas), Warda, Łęcki, Drzazga (88 Kiryluk), Łukanowski (46 Lesiuk) – De Souza.
Pozostali rezerwowi: Statkiewicz, Suśniak, Storto, Chilimoniuk.
Trener: Marcin Popławski.
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Kołacz, Misztal – Kherouf, Jagodziński, Sobstyl – Skrzycki (86 Gede), Milcz (60 Knapp), Pacek.
Pozostali rezerwowi: Furman, Bednara, Khvesyk, J. Wadowski.
Trener: Daniel Koczon.
Żółte kartki: Koryciński (H) – Misztal (L).
Sędziował: Cezary Bryda (Chełm).