niedziela, 20 listopada 2022, 12:30

Nie złamali Stali

Kosei Iwao otworzył wynik meczu w Stalowej Woli. fot. PodkarpacieLIVE

Kosei Iwao otworzył wynik meczu w Stalowej Woli. fot. PodkarpacieLIVE

W ostatniej kolejce rundy jesiennej piłkarze Lublinianki wybrali się do Stalowej Woli, aby zmierzyć się z tamtejszą Stalą. Obie drużyny stworzyły niezłe widowisko, ale z boiska jako zwycięzcy schodzili gospodarze. Nasz zespół niemal przez pół godziny grał w osłabieniu po czerwonej kartce.

Początek zawodów nie wróżył najgorzej. Zielono-biało-czerwoni dobrze weszli w mecz i próbowali przejąć inicjatywę, ale ani Artsiom Vaskou, ani Sebastian Rak nie potrafili posłać piłki w światło bramki. Najbliżej szczęścia był Mateusz Majewski, który po dobrym dośrodkowaniu od Tomasza Brzyskiego znalazł się oko w oko z Mikołajem Smyłkiem. „Majo” na wślizgu uderzył piłkę z powietrza, ale zamiast do siatki trafił wprost w bramkarza Stali. Gospodarze odpowiedzieli najlepiej jak potrafili. W zasadzie w pierwszej akcji podanie wzdłuż bramki przy dalszym słupku celnym strzałem zamknął Japończyk Kosei Iwao. Utrata gola nie podłamała podopiecznych trenera Roberta Chmury. Przeciwnie, w drugim kwadransie pierwszej połowy lublinianie regularnie gościli przed bramką Smyłka, ale za każdym razem brakowało nieco precyzji.

Po pół godzinie gry miejscowi ruszyli do kontrataku. Marcin Michota próbował wybić piłkę sprzed nóg Szymona Grabarza, ale skiksował prezentując rywalowi okazję do szarży w pole karne. Niezdecydowany Stanisław Czarnogłowski na skraju „szesnastki” próbował wypiąstkować piłkę, ale napastnik Stali uprzedził go i nasz bramkarz trafił go w głowę. Sędzia Norbert Chrząstek bez wahania wskazał na „wapno”, napominając jednocześnie Czarnogłowskiego żółtą kartką. Rzut karny na gola zamienił etatowy wykonawca „jedenastek” w barwach zielono-czarnych, Jakub Kowalski. W końcówce pierwszej połowy gospodarze byli bardzo blisko zdobycia trzeciej bramki, ale Iwao główkował w słupek. Tuż przed przerwą Majewski strzałem z rzutu wolnego sprawdził czujność Smyłka, a ten spisał się bez zarzutu.

W przerwie trener Chmura zdecydował się na rotację w składzie. W miejsce Piotra Chodziutki na boisku pojawił się Marcin Świech, ale swojego występu nie będzie mógł zaliczyć do udanych. Ale po kolei. Od początku drugiej odsłony obie drużyny były niezwykle aktywne. Rak próbował zaskoczyć bramkarza rywali strzałem zza zasłony, zaś pod drugą bramką dobrej okazji nie wykorzystał Iwao, który po precyzyjnym podaniu Kowalskiego przestrzelił. W 62. minucie po dośrodkowaniu Michoty jeden z defensorów gospodarzy strącił głową piłkę zmierzającą w rękawice bramkarza Stali. Smyłek „wypluł” piłkę przed siebie, ta spadła pod nogi Vaskoua, który bez namysłu huknął w światło bramki. Rozpaczliwa, ekwilibrystyczna interwencja Bartosza Graszy pozbawiła białoruskiego napastnika Lublinianki gola.

Chwilę później graliśmy już w osłabieniu. Bezmyślny faul Świecha zakończył się drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką dla lewego obrońcy zielono-biało-czerwonych, który na boisku spędził raptem 19 minut. Mimo przewagi liczebnej podopieczni trenera Łukasza Surmy nie forsowali tempa, ale wciąż stwarzali zagrożenie przed lubelską bramką. Czarnogłowski kapitalnie obronił strzał z powietrza Macieja Wojdaka. Z kolei niepilnowany Łukasz Soszyński w dogodnej sytuacji chybił celu. Kwadrans przed końcem po dośrodkowaniu Brzyskiego, w polu karnym Paluch odegrał do Vaskoua, który starał się wrzucić piłkę za kołnierz Smyłka. Golkiper miejscowych palcami zdołał przerzucić piłkę nad poprzeczkę.

Po chwili celebrowaliśmy kontaktową bramkę. Po rzucie rożnym piłka trafiła do wprowadzonego kilka minut wcześniej Fryderyka Janaszka. Ten obrócił się w kierunku bramki i w gąszczu nóg defensorów zespołu ze Stalowej Woli płaskim strzałem znalazł drogę do siatki. Radość nie trwała długo. Błąd Norberta Myszki w wyprowadzeniu piłki sprokurował kontrę gospodarzy, w której wyszli z przewagą dwóch zawodników nad dwójką obrońców naszej drużyny. Soszyński odegrał do boku do rezerwowego Michała Kitlińskiego, ten przełożył piłkę na prawą nogę i strzelił w długi róg wprost do bramki. Czarnogłowski był bez szans. W samej końcówce straty mogły zostać zniwelowane, ale Janaszek po odebraniu piłki Kowalskiemu zbyt lekko podawał do wybiegającego Palucha. W doliczonym czasie gry ładnym, solowym rajdem popisał się jeszcze Bartłomiej Olszewski, ale w decydującym momencie strzelił na wiwat.

Lublinianka kończy rundę porażką. Nie po raz pierwszy jako zespół ułatwiamy rywalom zdobywanie goli przez własne błędy. Drużyna wywalczyła w rundzie jesiennej 16 punktów uciekając w ostatnich kolejkach ze strefy spadkowej. Czas na poukładanie spraw organizacyjnych oraz finansowych, aby myśleć o walce o utrzymanie, a nie o przetrwanie.

Stal Stalowa Wola – Lublinianka 3:1 (2:0)
Iwao 11, Kowalski 35 (k), Kitliński 82 – Janaszek 78

Stal: Smyłek – Khorolskyi (64 Wojtak), Grasza, Kucharczyk – Kowalski, Stępniowski, Soszyński, Duda, Ziarko (64 Olszewski) – Grabarz, Iwao (60 Stelmach).
Pozostali rezerwowi: Konefał, Pikuła.
Trener: Łukasz Surma.

Lublinianka: Czarnogłowski – Michota, Śledzicki, Myszska, Chodziutko (46 Świech) – Rak (69 Janaszek), Brzyski, Futa (69 Baran), Majewski – Vaskou, Paluch.
Pozostali rezerwowi: Krupa, Skrzycki, Matyjaszczyk, Niegowski.
Trener: Robert Chmura.

Żółte kartki: Soszyński, Khorolskyi, Grabarz, Kitliński – Śledzicki, Czarnogłowski, Świech, Chmura, Baran.
Czerwona kartka: Świech (64 – za drugą żółtą)

Sędziował: Norbert Chrząstek (Radom)