niedziela, 27 października 2024, 10:10

Znaleźli pogromcę pod biłgorajskim słońcem

Sobotnie, słoneczne popołudnie zdecydowanie nie było udane dla zielono-biało-czerwonych. Lublinianie odnotowali bowiem pierwszą ligową porażkę od 14 spotkań, a zarazem pierwszą w bieżącą kampanii. Pogromcą okazała się wyjątkowo niegościnna w meczach domowych Łada 1945 Biłgoraj, którą prowadzi nasz były trener – Marcin Zając.

Nie był to jednak jedyny punkt wspólny obu drużyn. Na placu gry zaprezentowali się bowiem również Hubert Giletycz, Bartłomiej Poleszak i Mateusz Wójtowicz, którzy w lecie wespół z Zającem przenieśli się z Wieniawy na Targową 15. Cały mecz wśród rezerwowych spędzili natomiast Mateusz Wójcicki i Fabian Gawroński. Oni w przerwie między sezonami pokonali identyczną drogę. Warto wspomnieć również o Patryku Czułowskim. Chociaż „Jerry” nie jest wychowankiem Lublinianki (zaczynał w grupach młodzieżowych Legionu Lublin), to w seniorskiej piłce debiutował właśnie w barwach „Dumy Lublina” i dwukrotnie w trakcie swojej bogatej kariery wracał już na Wieniawę.

Za bohatera sobotniego spotkania należy uznać jednego z wspomnianych wyżej zawodników, a konkretnie Poleszaka. W 12 minucie po długim podaniu Giletycza środkowy pomocnik Łady pociągnął do końcowej linii, a następnie zagrał wzdłuż bramki Sebastiana Ciołka. Futbolówki nie zdołał przeciąć Przemysław Kanarek, a do siatki wpakował ją Wojciech Białek. Dla wicelidera klasyfikacji strzelców było to czternaste ligowe trafienie w bieżących rozgrywkach, a wedle spikera sobotnich zawodów jubileuszowe, setne w barwach Łady. Liderem wśród bombardierów sezonu 2024/2025 pozostaje Jarosław Milcz z piętnastoma bramkami, ale tym razem swojego dorobku nie poprawił. Nic w tym jednak dziwnego, gdyż na placu gry spędził zaledwie dziewiętnaście minut… W tym czasie „Jaro” ujrzał dwa napomnienia i musiał opuścić boisko. Wydaje się, że Adrian Pukas nie popełnił błędu, usuwając z boiska Milcza, aczkolwiek drugie „żółtko” po faulu na rywalu w powietrznym pojedynku nie było tym z gatunku oczywistych.

Lublinianka pozbawiona swojego głównego żądła nie była w stanie postawić się dobrze dysponowanym rywalom. Kilka strzałów z dystansu w kierunku bramki Antona Alfimova to tzw. „strzały do statystyk”. Z kolei Łada napierała i w doliczonym czasie gry pierwszej odsłony dopięła swego. Ponownie kluczem do zdobycia bramki był Poleszak. Po dośrodkowaniu z lewej strony jeden z defensorów zdołał wybić piłkę, ale tylko tuż za pole karne. Tam Poleszak wygrał przebitkę z Jakubem Sobstylem, minął zwodem Kanarka i skutecznie uderzył obok interweniującego Ciołka. W międzyczasie na trybuny został wysłany również Daniel Koczon. Opiekun „Wojskowych” obejrzał dwie żółte kartki w przeciągu kilku sekund za komentowanie pracy arbitra po starciu Bartłomieja Konecznego z Dmytro Yanchukiem. Starcia, które sędzia Pukas uznał za przepisowe.

Druga połowa przebiegła w dużo spokojniejszej atmosferze. Łada kontrolowała mecz, ale nie potrafiła pokonać dobrze dysponowanego Ciołka, zaś Lubliniance brakowało atutów, aby poważniej zagrozić rywalom. Ciekawie zrobiło się dopiero w końcówce meczu, gdy dobre okazje zmarnowali rezerwowi gospodarzy. Najpierw Aleksander Okoń minimalnie niecelnie główkował po rzucie rożnym, a po chwili Konrad Niegowski stracił piłkę przy linii środkowej i do pustej bramki uderzał Dariusz Cygan. Próba skrzydłowego była jednak na tyle anemiczna, iż „Seba” zdołał wrócić do „klatki” i bez problemów wyszedł z opałów.

Ostatecznie z Biłgoraja wróciliśmy na tarczy, co nie może dziwić, biorąc pod uwagę ponad siedemdziesiąt minut gry w osłabieniu z silnym rywalem. Chociaż kilka „gospodarskich” decyzji sędziego Pukasa (zwłaszcza w pierwszej części gry) może irytować, tak nie można uznać go za przyczynę porażki. Sami wcieliliśmy w życie mem z mężczyzną, wkładającym sobie kij między szprychy koła rowerowego. Nie ma jednak sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Pozostajemy wiceliderem ligowej tabeli, a do końca rundy zostały nam jeszcze trzy spotkania z czego dwa z rywalami zaangażowanymi w walkę o utrzymanie. Najbliższe już w kolejną sobotę, gdy na Wieniawę zawita Granit Bychawa.

Łada 1945 Biłgoraj – Lublinianka 2:0 (2:0)
Białek 12, Poleszak 45.

Łada: Alfimov – Goncharevich (90 Kuliński), Błajda, Chmura, Giletycz – Czułowski, Yanchuk (71 Wójtowicz), Poleszak (62 Okoń) – Wojtyło (74 Cygan), Białek (90 Szmit), Kołodziej (79 Mucha).
Pozostali rezerwowi: Wójcicki, Kutryń, Gawroński.
Trener: Marcin Zając.

Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Bednara, Misztal (87 Niegowski) – Sobstyl (69 Świeboda), Jagodziński (74 Szostak), Knapp (46 Leszczyński) – Koneczny (79 J. Wadowski), Milcz, Pacek (66 Skrzycki).
Pozostali rezerwowi: Furman, Kołacz.
Trener: Daniel Koczon.

Żółte kartki: Kuliński, Wojtyło, Goncharevich, Poleszak, Białek (Ł) – Milcz, Ciołek, Koczon (trener), Koneczny, Misiurek (L)
Czerwone kartki: Milcz (L) – 19 min (za dwie żółte), Koczon (trener) (L) – 39 min (za dwie żółte).

Sędziował: Adrian Pukas (Chełm).