czwartek, 19 września 2024, 15:09

Wielkie małe derby

Kto w sobotnie przedpołudnie wybrał się na stadion przy Leszczyńskiego 19, ten nie miał prawa narzekać na to, co zobaczył. Lublinianka pokonała Motor II Lublin 6:2. Małe derby miasta okazały się naprawdę świetnym widowiskiem. Wynik wskazuje dużą przewagę zielono-biało-czerwonych, ale goście również pokazali sporo jakościowej piłki. To był momentami naprawdę wielki, jak na czwartoligowe realia, mecz.
 
Momentów nudy było jak na lekarstwo – prawie cały czas działo się coś ciekawego, a obie drużyny dążyły do ofensywnej gry piłką, wymieniania sporej ilości podań, kontrolowania wydarzeń. To mogło się podobać. Goście objęli prowadzenie w 7. minucie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego minęło wszystkich graczy Lublinianki, a piłkę do bramki strącił Kamil Mazur. Mateusz Misztal wybił futbolówkę już zza linii bramkowej i po sygnalizacji sędziego asystenta arbiter główny wskazał na środek boiska, co raczej nie budziło większych kontrowersji.
 
Na szczęście podopieczni Daniela Koczona błyskawicznie odpowiedzieli. Misztal zagrał za plecy obrońców do wbiegającego skrzydłem Bartłomieja Konecznego. Ten dograł do środka do Jakuba Sobstyla. Jego próba została wyblokowana, ale piłka spadła pod nogi Jarosława Milcza, który wiedział już, jaki zrobić z niej użytek. 1:1.
W początkowej fazie meczu Koneczny był zresztą jednym z najaktywniejszych zawodników na placu gry. W 13. minucie wpadł w pole karne, ale jego strzał obronił Jan Sobczuk, który od początku meczu był rozgrzany, bo już w 2. minucie odbijał uderzenie Sobstyla. Napór gospodarzy trwał i w 15. minucie po centrze Bartłomieja Skrzyckiego mogło być 2:1 – tym razem jednak Milcz główkując, nie trafił w światło bramki. Co się odwlecze, to nie uciecze…
 
W 27. minucie Koneczny powalczył ambitnie o piłkę przy linii końcowej. Wyłuskał ją rywalowi, a potem dograł wzdłuż linii bramkowej do Milcza. Ten dostawił nogę i było już 2:1 dla „Dumy Lublina”. Po chwili mogło być już nawet 3:1, ale Koneczny znów przegrał pojedynek z Sobczukiem. Warto podkreślić doskonałe podanie Sobstyla, który rozgrywał bardzo dobre spotkanie.
 
Motorowcy też nie próżnowali – w 34. minucie do wysiłku zmuszony został Sebastian Ciołek. Kilkanaście minut później naszemu bramkarzowi w sukurs przyszedł słupek, a kontra Lublinianki zakończyła się kolejnym celnym strzałem Konecznego, znów obronionym przez bramkarza żółto-biało-niebieskich. Warto dodać, że Koneczny wcześniej nawet trafił do siatki po strzale głową, ale w górę powędrowała chorągiewka asystenta.
 
Już na początku drugiej odsłony czujność Ciołka sprawdził najlepszy w szeregach gości Konrad Kraska. Na szczęście bramkarz Lublinianki nie dał się pokonać. Podobnie było 10 minut później, gdy z ponad 30 metrów jak z armaty huknął Mazur. Stoper Motoru polował na dublet, ale Ciołek efektowną robinsonadą strącił piłkę zmierzającą w okolice okienka. W 62. minucie wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Kacper Tracz strzelał przy bliższym słupku, ale i tym razem Ciołek był na posterunku. Niestety, chwilę później golkiper „Dumy Lublina” nie zasłużył na pochwały. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wypuścił piłkę z rąk, a potem próbując do niej dopaść sfaulował Wiktora Lenarda. Sędzia bez wahania wskazał na punkt karny. Andrii Ivanenko nie pomylił się, uderzając z „wapna”.
 
Dosłownie minutę później mogło być już 3:2 dla zespołu Kacpra Stróża. Szybki atak Motoru zakończył się jednak fatalnym pudłem Tracza, który i tak był na spalonym, więc nawet gdyby nie przestrzelił w prostej sytuacji, gola by nie było. Po chwili znów Lubliniankę ratować musiał Ciołek, który bronił strzał Kraski. Z perspektywy sympatyków drużyny z Wieniawy zaczynało wyglądać to bardzo źle.
 
Na szczęście sytuacja się odwróciła. W 71. minucie Jakub Bednara wypuścił prostopadłym podaniem Skrzyckiego. „Bary” zbyt długo zwlekał ze strzałem i cała akcja zakończyła się tylko rzutem rożnym. Jednak teraz to Lublinianka rozdawała karty. Dośrodkowanie Piotra Packa wypiąstkował bramkarz Motoru. Po chwili goście musieli ratować się wybiciem piłki z linii bramkowej. Akcja się nie zakończyła. Do piłki dopadł Sobstyl i jego próbę ręką zablokował rywal. Sędzia główny tego nie dostrzegł, ale pomógł mu asystent, który zasygnalizował przewinienie. Po chwili mieliśmy więc rzut karny!
 
Piłkę ustawił sobie Milcz, który już wcześniej mógł pokusić się o hat-tricka, jeszcze przy stanie 2:1. Wtedy po podaniu Skrzyckiego nie przymierzył zbyt dobrze. Z jedenastego metra się jednak nie pomylił. Uderzył pewnie, poza zasięgiem Sobczuka, który wyczuł intencje strzelca. Lublinianka w 73. minucie wróciła na prowadzenie.
Ten gol najwyraźniej podłamał drużynę „dwójki”. Obrona przeciekała, a team Koczona parł do przodu po kolejne bramki. W 79. minucie prostopadłe podanie do Packa zakończyło się golem naszego skrzydłowego, który wziął obrońcę na plecy, a potem precyzyjnie uderzył przy dalszym słupku. 4:2.
 
Po serii zmian w obu ekipach, na boisku zrobiło się więcej wolnych przestrzeni. Lublinianka wykorzystała to, strzelając w końcówce jeszcze dwa gole. Za pierwszym razem piłkę do siatki z bliska niemalże wtoczył Adrian Leszczyński. Potem „Leszczo” do gola dołożył jeszcze asystę, wykładając piłkę Przemysławowi Kanarkowi. Nasz kapitan golem na 6:2 ustalił wynik meczu. W końcówce goście już nie istnieli.
 
Wynik 6:2 może i jest nieco mylący, bo rezerwy Motoru miały sporo sytuacji i pokazały się jako zespół, który chce grać w piłkę. Nas jednak to nie martwi – Lublinianka pokazała dobrą skuteczność i chęć gry do przodu, co ma być cechą dystynktywną filozofii trenera Koczona. Po obiecującym, acz bezbramkowym debiucie w Kraśniku, przyszło efektowne zwycięstwo z małych derbach. Już drugie z rzędu, bo wiosną tego roku na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich pokonaliśmy Motor II 4:0, jeszcze pod wodzą trenera Marcina Zająca.
 
Czasu na świętowanie nie ma. Trzeba wyciągnąć wnioski z błędów w grze defensywnej i jechać na trudny mecz do Tomaszowa Lubelskiego – to spotkanie już w środę o 17:00.
 
Lublinianka – Motor II Lublin 6:2 (2:1)
Milcz 11, 27, 73 (k.), Pacek 79, Leszczyński 90, Kanarek 90+3 – Mazur 7, Ivanenko 64 (k.)
 
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Bednara, Misztal (82 Niegowski) – Knapp (57 Leszczyński), Jagodziński, Sobstyl (89 Świeboda) – Skrzycki (84 K. Wadowski), Milcz (82 J. Wadowski), Koneczny (61 Pacek).
Pozostali rezerwowi: Furman, Szostak, Kołacz.
Trener: Daniel Koczon.
 
Motor II: Sobczuk – G. Nasalski, Murzacz, Mazur (84 Karapuda), Najda – Holcel (82 Posielski), Pytka, Ivanenko (88 Jabłoński) – Kraska (76 Sikora), Lenard, Kalbarczyk (61 Tracz).
Pozostali rezerwowi: Budziłek, Flis.
Trener: Kacper Stróż.
 
Żółte kartki: Kanarek, Jagodziński (L) – Murzacz (M).
Sędziował: Bartosz Barda (Zamość)