poniedziałek, 25 sierpnia 2025, 07:59

Różne oblicza Lublinianki

Drugi wyjazd w tym sezonie i drugi remis. Lublinianka podzieliła się punktami z Orlętami Radzyń Podlaski, pokazując momenty bardzo dobrej gry, jak również fragmenty takiej, która nie przystoi kandydatowi do awansu. Bramki dla zielono-biało-czerwonych strzelali Michał Wojtowicz i Patryk Malec.

Wojtowicz to największy wygrany ostatnich spotkań. Dublet w ligowym meczu z Janowianką i trafienie w pucharowym starciu z Cisowianką Drzewce – trener Daniel Koczon nie mógł przejść obojętnie wobec dobrej formy swojego skrzydłowego. „Wojto” wylądował w podstawowym składzie, tak jak Anes Kherouf, który dwa dotychczasowe mecze ligowe rozpoczynał na ławce. Panowie odpłacili się trenerowi za zaufanie i już na samym początku meczu rozegrali akcję, po której „Duma Lublina” objęła prowadzenie. Kherouf zagrał prostopadle do Wojtowicza, ten zabrał się z piłką, złamał do środka i uderzył nie do obrony. Stadionowy zegar wskazywał 4. minutę.

Mimo, że w pierwszych dwóch kwadransach meczu nasza drużyna nie stworzyła sobie kolejnych stuprocentowych sytuacji, to był to bezdyskusyjnie najlepszy okres w jej wykonaniu. Pełna kontrola nad meczem, składne akcje, długie utrzymywanie się przy piłce. Nic nie zapowiadało kłopotów, a wyczekiwać można było raczej na kolejne okazje i trafienia.

Rzeczywistość okazała się jednak inna. W 29. minucie z kontuzją boisko opuścił aktywny Anes Kherouf, a już minutę później gospodarze znaleźli drogę do bramki Sebastiana Ciołka. Karol Rycaj odebrał piłkę Patrykowi Drozdowi. Niewiele myśląc skrzydłowy Orląt uderzył, ale trafił tylko w słupek. Kibicom Lublinianki nie zdążył jednak spaść kamień z serca, bowiem błyskawicznie do piłki dopadł Arkadiusz Korolczuk i skierował ją do bramki.

W 40. minucie soczysty strzał z dystansu Drozda nieznacznie minął poprzeczkę bramki Huberta Nowaka, a w doliczonym czasie gry pierwszej połowy miejscowi po kornerze mieli dobrą szansę, by objąć prowadzenie, jednak Ciołek obronił nogami strzał Karola Pendla.

Lublinianka zgasła po 30. minutach i nie potrafiła wrócić na właściwe tory również po zmianie stron. Szarpana i mało atrakcyjna dla widzów druga połowa przyniosła nieliczne sytuacje strzeleckie – wszystkie dla Orląt. Najbliżej szczęścia w 61. minucie był Krzysztof Cudowski, który poradził sobie z Mateuszem Chyłą i zakręcił piłkę w poprzeczkę. Dwie minuty później znów w roli głównej wystąpił napastnik gospodarzy – tym razem po błędzie Szymona Dudy wyłożył on piłkę Karolowi Rycajowi. Lubliniankę uratowała jednak świetna interwencja Ciołka.

Co się odwlecze to nie uciecze. W 73. minucie Dominik Rycaj ostro potraktował przy linii bocznej Drozda. Sędzia Arkadiusz Nestorowicz puścił grę, a piłka po chwili trafiła do Marcela Obroślaka, który płaskim strzałem zaskoczył Ciołka. Piłka po rękach naszego golkipera wtoczyła się do bramki. Brak gwizdka w tej sytuacji był co najmniej tak samo zdumiewający, jak nasza postawa od wielu minut.

Jeszcze bardziej niezrozumiałą decyzję sędzia podjął kilka minut później, gdy puścił płazem faul Karola Rycaja, który podręcznikowo wpisywał się w definicję przerwania korzystnej akcji. Wydawało się, że druga żółta kartka dla zawodnika radzynian jest formalnością, ale Nestorowicz postanowił nie karać piłkarza gospodarzy. Jedyne kartki obejrzeli w tej sytuacji… Jakub Bednara i Piotr Kucharzewski – obaj za żywiołowe protesty.

Ostatnie minuty to wyraźna przewaga optyczna Lublinianki, która zamknęła podopiecznych trenera Rafała Dudkiewicza na własnej połowie. Orlęta, wyraźnie zmęczona wysoką intensywnością meczu, skupiły się prawie wyłącznie na obronie korzystnego wyniku. W końcu „Wojskowym” udało się jednak przeprowadzić bramkową akcję, którą napędził rezerwowy, Mikołaj Jagodziński. Jego sprytne podanie piętą okazało się asystą do nadbiegającego Patryka Malca, również zmiennika. Były piłkarz Orląt huknął nie do obrony i zrobiło się 2:2.

W końcówce meczu mieliśmy jeszcze czerwoną kartkę. Karol Warda ostrym wślizgiem przerwał akcję Jagodzińskiego, który w swoim stylu wyprowadzał kontrę Lublinianki. Arbiter uznał, że był to poważny, rażący faul. Biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej sędzia dopuścił do bardzo ostrej gry z obu stron i nie odgwizdywał ewidentnych przewinień, taka interpretacja wydaje się niezwykle surowa dla Wardy. Nasza ekipa miała już jednak bardzo mało czasu, by spróbować wykorzystać przewagę liczebną. Pod bramką Nowaka nie wydarzyło się już nic specjalnego.

Patrząc na bardzo wymagający terminarz Lublinianki pięć punktów po trzech meczach to nie taki zły wynik, jednak wciąż daleki od oczekiwań ambitnej drużyny trenera Koczona, jak i samego szkoleniowca. Po meczu nikt się nie cieszył z wyszarpanego w końcówce punktu. Zielono-biało-czerwoni ten remis traktują raczej jak stratę dwóch oczek. By jednak wygrywać mecze na tak trudnym terenie, trzeba pokazywać dobry futbol nie tylko fragmentarycznie. Nad tym zespół musi pracować, bo kolejny wyjazd znów będzie bardzo ciężki – tym razem do Zamościa. Wcześniej „Dumę Lublina” czeka domowe spotkanie z beniaminkiem, innymi Orlętami. Rywalizacja z zespołem z Łukowa już w najbliższą sobotę o 17:00 na Wieniawie.

Orlęta Radzyń Podlaski – Lublinianka 2:2 (1:1)
Korolczuk 30, Obroślak 73 – Wojtowicz 4, Malec 90+3

Orlęta: Nowak – J. Rycaj, Pendel, Miszta, Gęca (85 Grochowski) – Korolczuk (35 Sawicki), Warda, Obroślak – K. Rycaj (83 Olszewski), Cudowski (78 Izdebski), Morenkov (46 D. Rycaj).
Pozostali rezerwowi: Godula, Borysiuk, Siudaj, Wołek.
Trener: Rafał Dudkiewicz.

Lublinianka: Ciołek – Drozd, Chyła, Duda (70 Jagodziński), Giletycz (70 Misiurek) – Sobstyl (75 Świeboda), Bednara, Ziętek (87 Podlipny) – Misztal, Kherouf (29 Koneczny), Wojtowicz (59 Malec).
Pozostali rezerwowi: Furman, Kołacz, Wadowski.
Trener: Daniel Koczon.

Żółte kartki: Korolczuk, Siudaj, K. Rycaj, J. Rycaj, Sawicki (O) – Ciołek, Bednara, Kucharzewski (kierownik), Malec (L).
Czerwona kartka: Warda (O) – 90+5 min (za poważny, rażący faul).
Sędziował: Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska).