czwartek, 21 sierpnia 2025, 06:03

Wieniawa gościnna dla gości z Wieniawy

Występy Lublinianki na Wieniawie w roli gości nie należą do sytuacji częstych. Sięgając pamięcią wstecz, przypominamy sobie jedynie trzecioligowe starcie z Avią Świdnik. Wówczas ze względu na budowę stadionu w Świdniku udostępniliśmy swój obiekt rywalowi. Wtedy sięgnęliśmy po trzy punkty dzięki bramce Stefana Kucharzewskiego. W środowe popołudnie z analogicznych względów gospodarzem pucharowego meczu była Cisowianka Drzewce. Tym razem również zwyciężyliśmy, lecz nie zarobiliśmy punktów a awans do kolejnej fazy okręgowego Pucharu Polski.

Pierwszy kwadrans spotkania potoczył się zgodnie z planem. Papierowi goście prowadzili grę i dopięli swego. Maciej Pięta w stosunkowo niegroźnej sytuacji wyciął w polu karnym Michał Wojtowicza. Sędzia Jakub Baran bez protestów graczy Cisowianki wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Bartłomiej Koneczny i wcinką zaskoczył Bartłomieja Saracena. Po zdobyciu bramki plan zielono-biało-czerwonych na środowe zawody nie zmienił się. Zgodnie z filozofią „Koczon-ball” atakowaliśmy, ale brakowało precyzji i zdecydowania. Górowali w tym przede wszystkim Koneczny oraz Anes Kherouf.

Ku zaskoczeniu kibiców zgromadzonych na Wieniawie gracze w białych strojach skorzystali z niefrasobliwości ofensywnej lublinian. Do środka pola po piłkę cofnął się Kamil Oziemczuk, po czym uruchomił prostopadłym podaniem Piotra Darmochwała. Doświadczony pomocnik zmylił Michała Furmana i trafił do bramki między nogami naszego golkipera. Radość rywali potrwała jednak zaledwie cztery minuty. Wówczas po ładnej zespołowej akcji bramkę Saracena ostrzeliwali kolejno Mikołaj Jagodziński, Maciej Misiurek i wreszcie Koneczny. Co prawda golkiper gospodarzy pierwszą próbę „Konego” odbił, ale przy poprawce mógł już liczyć tylko na opatrzność Bożą. Na próżno.

Po chwili było już praktycznie po zawodach. Świetnie futbolówkę spod własnej bramki wyprowadził Dominik Kołacz, uruchamiając przerzutem Wojtowicza na lewej flance. Bohater meczu z Janowianką popędził na bramkę Saracena i strzałem po długim słupku podwyższył prowadzenie. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry pierwszej połowy Cisowianka mogła złapać jeszcze kontakt, ale zarówno uderzenie Jakuba Konca zza pola karnego jak i główka Oziemczuka minęły bramkę Furmana.

O ile w pierwszej odsłonie mogliśmy twierdzić, że rywal z klasy okręgowej sprawił problemy „Dumie Lublina”, tak po przerwie można mówić o klasycznym pojedynku „czterech liter” z batem. Po niespełna 120 sekundach od wejścia na boisko swój debiut bramką okrasił Szymon Podlipny. Osiemnastolatek świetnie skontrolował linię spalonego po prostopadłym podaniu Kołacza i celnym strzałem przy dalszym słupku podwyższył prowadzenie. Jeszcze przed upłynięciem pierwszego kwadransa wynik poprawił kolejny rezerwowy, Patryk Malec. Ponownie piłka za plecy obrońców, Malec ogrywa Saracena i trafia do pustej bramki. Ostatnie podanie zaliczył Jakub Sobstyl, wyjątkowo również rezerwowy.

„Sopel” nie poprzestał jednak na asyście i w 71 minucie sam również wpisał się na listę strzelców. Gros pracy w tym wypadku wykonał aktywny Podlipny, wygarniając futbolówkę spod linii końcowej, a następnie wykładając ją Sobstylowi na piąty metr niczym na srebrnej tacy. Dzieła zniszczenia dopełnili Patryk Drozd i Mateusz Misztal, wykańczając strzałami przy dalszym słupku akcje na lewej flance. Warto odnotować, iż dla „Droździka” i „Misztiego” były to pierwsze oficjalne trafienia w barwach „Wojskowych”.

Środowy mecz dobitnie pokazał, jak ogromna różnica dzieli najsilniejsze zespoły klasy okręgowej od najsilniejszych w IV lidze. Cisowianka miniony sezon finiszowała bowiem na najniższym stopniu podium. Szkoda jedynie Tomasza Brzyskiego, który zapewne nie w taki sposób wyobrażał sobie powrót na Wieniawę. Zielono-biało-czerwoni mogą za to w pozytywnych nastrojach przygotowywać się do niedzielnego wyjazdu na trudny teren do Radzynia Podlaskiego. Na dniach poznamy również kolejnego rywala w okręgowym Pucharze Polskim, w którym liczymy na lepszy końcowy wynik niż w ubiegłym roku.

Cisowianka Drzewce – Lublinianka 1:8 (1:3)
Darmochwał 29 – Koneczny 14 (k), 33, Wojtowicz 39, Podlipny 47, Malec 56, Sobstyl 71, P. Drozd 77, Misztal 85.

Cisowianka: Saracen – Pięta (46 Baran), Rozmus (73 Żak), Brzyski – Rogala (67 K. Drozd), Szady, Gawlik (46 Borkowski), Nowakowicz (46 Rudnik) – Konc (60 Kozak), Oziemczuk (60 Kuciński), Darmochwał.
Pozostali rezerwowi: Szczawiński, Pisarski.
Trener: Grzegorz Komor.

Lublinianka: Furman – Misiurek, Kołacz, Duda (46 Chyła), Giletycz (46 P. Drozd) – Wadowski, Jagodziński (46 Ziętek), Świeboda (46 Malec) – Koneczny (46 Misztal), Kherouf (46 Podlipny), Wojtowicz (55 Sobstyl).
Pozostali rezerwowi: Ciołek, Bednara.
Trener: Daniel Koczon.

Żółta kartka: Gawlik (C).

Sędziował: Jakub Baran (Lublin).