Niebawem kibice Lublinianki po domowych meczach swojej drużyny będą musieli konsultować się z kardiologiem. Kolejne spotkanie, kolejny dreszczowiec i – co najważniejsze – kolejne trzy punkty na koncie „Dumy Lublina”. Zielono-biało-czerwoni pokonali Start Krasnystaw 3:2, a zwycięskiego gola rzutem na taśmę znów zdobył niezawodny Jarosław Milcz.
To było kolejne niezapomniane sobotnie popołudnie na Wieniawie. Zaczęło się jednak bardzo spokojnie, by nie powiedzieć, że leniwie. Jedni i drudzy mieli swoje niezbyt groźne sytuacje, ale do 22. minuty nie wydarzyło się nic, co podniosłoby ciśnienie sympatyków futbolu, zgromadzonych przy Leszczyńskiego 19. W końcu w 22. minucie akcję zaczepną gospodarzy rozprowadził prostopadłym podaniem Jakub Sobstyl. Piłkę na prawym skrzydle dostał Bartłomiej Skrzycki i dośrodkował w pole karne, a tam głową do siatki skierował ją Jarosław Milcz. Bo któżby inny, chciałoby się dodać.
Prowadzeniem podopieczni Daniela Koczona nie nacieszyli się przesadnie długo, bo jeszcze przed końcem drugiego kwadransa gry do remisu doprowadził Kryspin Florek, który zaprosił naszą defensywę do tańca, a potem uderzył i z drobną pomocą rykoszetu po nodze Mikołaja Jagodzińskiego pokonał Sebastiana Ciołka. Piękna akcja skrzydłowego Startu i mieliśmy remis.
Do końca pierwszej połowy godne odnotowania były dwa strzały z dystansu najaktywniejszego w „Dumie Lublina” Sobstyla. Była też wrzutka naszego rozgrywającego z rzutu rożnego i niecelny strzał głową w wykonaniu Anesa Kheroufa.
Po przeciętnej pierwszej odsłonie, w drugiej trener Koczon nie bał się szybkich zmian personalnych. Z murawy zeszli m.in. Kherouf, a potem również Skrzycki, Jagodziński i Pacek. Dwaj ostatni schodzili z boiska już przy stanie 1:2, bo mimo przewagi optycznej gospodarzy i kilku niezłych okazji, to krasnostawianie wyszli na prowadzenie. Dośrodkowanie Daniela Chariasza z rzutu rożnego mocnym strzałem głową skontrował Florek i nasz bramkarz skapitulował po raz drugi tego popołudnia.
Kolejne minuty mocno frustrowały kibiców Lublinianki, którzy widzieli jak ich zespół męczy się, próbując odrobić stratę. Nawet w okresach wyraźnej przewagi i głębokiej defensywy przyjezdnych, piłka nie chciała wpaść do bramki strzeżonej przez Krystiana Bartoszka. Czas płynął, a nadziei było coraz mniej. Jednak w tym sezonie naprawdę nie warto tracić wiary…
W 88. minucie w zamieszaniu pod bramką Startu najwięcej szczęścia miał Sobstyl, który kopnął piłkę do siatki. Wydawało się jeszcze, że futbolówka mogła dotknąć leżącego na linii bramkowej Milcza, a to zapewne skutkowałoby spalonym, ale na szczęście sędzia główny wskazał na środek boiska. 2:2!
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry szczęście uśmiechnęło się do drużyny trenera Dawida Sołdeckiego. Sytuacyjny strzał Patryka Knappa z pola karnego zatrzymał się bowiem na słupku, a po stadionie rozszedł się tylko jęk zawodu. Emocje zaczynały sięgać zenitu, a dramaturgii w doliczonym czasie gry dodał fakt, że z boiska musiał zostać zniesiony kontuzjowany Dominik Kołacz, co jeszcze wydłużyło ten mecz o dodatkowych kilka minut.
Dosłownie w ostatniej akcji spotkania Lublinianka egzekwowała rzut rożny. Przez chwilę wydawało się, że w pole karne Startu powędruje nawet Ciołek, jednak nasz bramkarz zrezygnował z takiej szarży. Może to i dobrze, bo w polu karnym potrzebny był przede wszystkim nasz supersnajper, czyli Jarosław Milcz. Piłka dośrodkowana przez Sobstyla trafiła na głowę lidera klasyfikacji strzelców IV ligi, a ten po raz drugi w tym dniu pokazał, że główka pracuje jak należy! Piłka w siatce, szał radości piłkarzy Lublinianki, euforia na trybunach, końcowy gwizdek sędziego i rozpacz gości, którym wymknął się z rąk nawet punkt, o który tak ambitnie zabiegali.
Po raz kolejny nasz zespół pokazał niebywałą wolę walki i miał furę szczęścia. Długimi momentami rozgrywaliśmy jeden ze słabszych meczów w tym sezonie, ale znów trzy punkty są nasze i tak jak jesienią – pokonujemy Start 3:2. Notabene wtedy też musieliśmy odrabiać straty…
Lublinianka – Start Krasnystaw 3:2 (1:1)
Milcz 22, 90+8, Sobstyl 88 – Florek 28, 57.
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Bednara, Misztal – Sobstyl, Jagodziński (62 Knapp), Kherouf (46 Kołacz) (90 Gede) – Skrzycki (55 Koneczny), Milcz, Pacek (68 J. Wadowski).
Pozostali rezerwowi: Furman, Ochmiński, K. Wadowski, Świeboda.
Trener: Daniel Koczon.
Start: Bartoszek – Bronowicki (76 Czochrowski), Saj, Więczkowski, D. Pachuta – Lenard (70 Boczuliński), Jabłoński, Chariasz, Florek – Bałaszek (86 Buk), Strug.
Pozostali rezerwowi: Kukulski, Wójciuk, Korzeniowski, M. Pachuta, Moniakowski, D. Sołdecki.
Trener: Dawid Sołdecki.
Żółte kartki: Pacek, Kołacz, Misztal (L) – Florek, Więczkowski, Buk (S).
Sędziował: Adrian Jesionek (Biała Podlaska).