Nie było niespodzianki w przedostatnim meczu Lublinianki w rundzie jesiennej. Ekipa trenera Daniela Koczona ograła Gryf Gmina Zamość 3:1. Nie była to jednak wygrana z gatunku tych, które można byłoby określić mianem niezagrożonych.
Zielono-biało-czerwoni byli wyraźnym faworytem rywalizacji – nic dziwnego. Na boisku w Zawadzie mierzył się bowiem przedostatni zespół ligowej tabeli i jej wicelider. W takiej sytuacji nawet przedszkolak z grupy maluchów wskazałby, po kim należy spodziewać się wygranej. Początek zdawał się potwierdzać te teoretyczne rozważania, bowiem gospodarze mieli spore problemy z wyprowadzeniem piłki spod własnej bramki, a wysoki pressing Lublinianki przynosił efekty. W 7. minucie napór naszej drużyny zakończył się pierwszym trafieniem. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Jakuba Sobstyla trafiło na głowę Eryka Szostaka, którego strzał raczej nie zmierzał do siatki, ale naciskany przez Jakuba Bednarę Mateusz Zieliński zanotował „samobója”, otwierającego wynik meczu.
Pierwszy kwadrans meczu mógł zakończyć się drugim golem dla gości – strzał Bednary z rzutu wolnego skutecznie sparował jednak Bartosz Roczniak, bramkarz Gryfa. Niecałe pięć minut później słupek bramki miejscowych ostemplował Bartłomiej Koneczny, który znalazł się w sytuacji strzeleckiej po podaniu od Adriana Leszczyńskiego.
Co się odwlecze, to nie uciecze. W 31. minucie znów w roli głównej wystąpił Koneczny. Nasz skrzydłowy został wycięty w polu karnym przez Nazara Butenkę. Sędzia Dariusz Harko bez wahania wskazał na jedenasty metr, a okazję pewnym uderzeniem na gola zamienił Jarosław Milcz. Dla kapitana Lublinianki w tym meczu był to 16. gol w rozgrywkach.
Niestety, kilka minut później niefrasobliwość naszej defensywy zakończyła się rzutem karnym dla Gryfa. Dośrodkowanie z głębi pola zmierzało do całkowicie niepilnowanego Ernesta Rząda. Sytuację próbował ratować Michał Furman, ale jedynie staranował przeciwnika i sprokurował „jedenastkę”. Co gorsza sam przypłacił tę sytuację urazem głowy. Nasz bramkarz wprawdzie dograł pierwszą połowę do końca, ale rzutu karnego wykonywanego przez Mikołaja Grzędę nie zdołał obronić. Złe samopoczucie Furmana w przerwie skłoniło nasz sztab trenerski do dokonania zmiany – między słupkami zameldował się Sebastian Ciołek.
I co ciekawe, Ciołek był bodaj najbardziej zapracowanym zawodnikiem Lublinianki w drugiej połowie, co wiele mówi o tej odsłonie meczu. Gryf, który do tej pory zgromadził raptem pięć punktów, bardzo odważnie ruszył walczyć o przynajmniej szóste oczko. W 64. minucie „Seba” obronił strzał Antoniego Małeckiego z dystansu. Niedługo potem desperacką interwencją zatrzymał próbę Adama Niderli po wyraźnej „drzemce” naszej pary stoperów. W 77. minucie nasz bramkarz wygrał pojedynek sam na sam z Krystianem Brykiem. Gdy do tego dorzucimy całkiem sporą liczbę stałych fragmentów gry i zamieszań pod naszą bramką, mamy naprawdę zaskakujący obraz drugiej połowy.
Były jednak i dobre momenty dla Lublinianki, a ten najlepszy to rzecz jasna gol Sobstyla, który związał kilku rywali i sprytnym strzałem przy bliższym słupku zaskoczył Roczniaka. To była 68. minuta i okres największej przewagi Gryfa, więc bramka na 3:1 przyszła w najlepszym możliwym momencie. Następnie znakomitej okazji na podwyższenie wyniku nie wykorzystał Milcz, a kilka minut później po podaniu naszego najlepszego strzelca dobrą szansę miał też Koneczny, jednak w tym wypadku przeszkodą okazał się ostry kąt i czujnie wychodzący z bramki golkiper.
W końcu po ponad 90-minutowej batalii w przenikliwym chłodzie, naszej drużynie udało się zainkasować trzy punkty. Gospodarzom należy oddać, że próbowali grać w piłkę i po kontaktowym golu długimi momentami spychali faworyzowaną Lubliniankę do głębokiej defensywy. Na szczęście wynik końcowy się zgadza, więc materiał do analizy dla trenera Koczona nie będzie stanowił bolesnej konieczności wracania do niespodziewanej wpadki. Niedociągnięcia są, ale klasowy zespół potrafi wygrywać również w takich meczach, gdy nie wszystko wychodzi. Przed nami już tylko jeden mecz w tej rundzie – domowe spotkanie z Opolaninem w najbliższą sobotę.
Gryf Gmina Zamość – Lublinianka 1:3 (1:2)
M. Grzęda 41 (k.) – Zieliński 6 (s.), Milcz 31 (k.), Sobstyl 68.
Gryf: Roczniak – Zieliński, Posikata, Butenko, Pupeć (23 Rząd) – M. Grzęda, Sałamacha, Kierepka, Bryk, Sienkiewicz (46 Małecki) – Niderla.
Pozostali rezerwowi: J. Grzęda, Szyduczyński, Kurzawa, Gabryel, Samochko, Cieśliński, Łazar.
Trener: Damian Koszel.
Lublinianka: Furman (46 Ciołek) – Misiurek (82 Kołacz), Bednara, Szostak, Misztal (78 Niegowski) – Sobstyl (82 J. Wadowski), Jagodziński, Pacek (46 Skrzycki) – Koneczny, Milcz, Leszczyński (61 Knapp).
Pozostali rezerwowi: brak.
Trener: Daniel Koczon.
Żółte kartki: Butenko, Kierepka, Bryk, M. Grzęda (G) – Furman, Jagodziński, Milcz (L).
Sędziował: Dariusz Harko (Chełm).