31 sierpnia na Wieniawie rządził upał, ale na szczęście nie Huragan. Goście z Międzyrzeca wyjechali z Leszczyńskiego 19 z pustymi rękami, a to zasługa konsekwentnej i skutecznej gry Lublinianki. Team Daniela Koczona wygrał 3:1 po dwóch golach Jarosława Milcza i jednym trafieniu Piotra Packa.
Gospodarzy z rytmu nie wybił ani skwar, ani przymusowa pauza w ostatniej kolejce, ani kadrowe problemy. Z różnych powodów nasza defensywa wystąpiła dziś bez podstawowych do tej pory ogniw – Macieja Misiurka i Przemysława Kanarka. Na szczęście nieobecność tego tandemu była praktycznie niezauważalna, ponieważ dobry mecz zagrali zarówno Eryk Szostak na środku obrony, jak i Konrad Niegowski na lewej strony formacji defensywnej.
Smaczkiem meczu był bez wątpienia pojedynek dwóch trenerów, którzy niegdyś tworzyli wespół z Piotrem Prędotą ofensywne trio Motoru Lublin – mowa o Marcinie Popławskim i Danielu Koczonie. Jak już wiemy – górą z tej konfrontacji wyszedł nasz szkoleniowiec.
Jak do tego doszło? Już w 3. minucie na chwilę zamarły serca kibiców Lublinianki, ale radość gości była przedwczesna – piłka zatrzepotała wprawdzie w siatce, ale był spalony. W odpowiedzi słupek bramki Michała Nowosza ostemplował Jakub Sobstyl, który popisał się ładnym, mierzonym strzałem zza pola karnego. W 18. minucie strzał Dionaty Tonina wybronił Sebastian Ciołek, ale była to dopiero uwertura do wydarzeń, które nastąpiły niedługo po tym. Po dość przypadkowym zagraniu ręką Mateusza Misztala sędzia Marcin Gawlik wskazał na punkt karny, a piłkę na „wapnie” ustawił najlepszy strzelec ekipy z Międzyrzeca, czyli rzeczony Tonin. Brazylijczyk strzelił w bardzo sygnalizowany sposób, a jego uderzenie obronił Ciołek. Radość fanów na Wieniawie szybko przerodziła się w złość – sędzia asystent zasygnalizował, że Ciołek za szybko opuścił linię bramkową. Powtórka jednak była wyjęta prosto z kserokopiarki. Tonin uderzył niemal identycznie, a Ciołek znów obronił – tym razem nie łamiąc przy tym przepisów!
Świetna praca Ciołka uratowała Lubliniankę przed utratą gola, a już kilka minut później Jarosław Milcz otworzył wynik meczu po świetnie wyprowadzonej kontrze. Bartłomiej Skrzycki dograł do swojego imiennika, Konecznego, a ten do Milcza. Pełniący obowiązki kapitana nie pomylił się, trafiając do bramki precyzyjnie, od słupka.
Kwadrans później kolejna kontra powinna zakończyć się golem na 2:0. Tym razem na drodze Skrzyckiego stanął słupek. Nie był to ostatni akcent tej odsłony. Tuż przed przerwą groźnie z wolnego uderzał Tonin, ale znów górą był Ciołek.
Nasz bramkarz miał w tym meczu również swój gorszy moment. Na początku drugiej połowy przez nieuwagę sprokurował rzut rożny, przy którym popełnił błąd na przedpolu. Piłka dośrodkowana przez Kamila Łappo trafiła na głowę Karola Wardy, a za chwilę była już w siatce. 1:1.
Tuż przed końcem pierwszego kwadransa drugiej połowy podopieczni trenera Koczona wrócili na prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Skrzycki, a głową piłkę do siatki skierował Milcz, który w takich sytuacjach jest nieoceniony.
Po kilku minutach Huragan mógł odzyskać remis, ale kilka prób Tonina dobrze zatrzymywał Ciołek, który udowodnił, że wpadka z początku drugiej połowy była jedynie wypadkiem przy pracy.
Do końcowych minut na boisku działo się naprawdę niewiele ciekawego. Lublinianka grała rozważnie i nie dawała sobie narzucić warunków gry przyjezdnych, którzy bazowali jedynie na przebłyskach chimerycznego Tonina. W doliczonym czasie gry z piłką lewą stroną ruszył wprowadzony z ławki rezerwowych Piotr Pacek. Uderzył z lewej nogi, a interwencja Nowosza okazała się nieskuteczna. Piłka poszybowała w górę, a potem odtańczyła taniec pingwina na szkle pomiędzy słupkiem, próbującym interweniować obrońcą i próbującym dobić ją do siatki Skrzyckim. Ostatecznie gratulacje od kolegów odebrał Pacek i jasne stało się, że trzy punkty pozostaną na Wieniawie.
W zeszłym sezonie ekipa trenera Marcina Zająca dwukrotnie pokonała Huragan. Dziś znów Lublinianka okazała się lepsza od zespołu z Międzyrzeca. Pniemy się w górę tabeli, co oczywiście nas cieszy. Czasu na świętowanie jednak nie ma, bo już w środę mecz pucharowy z Amatorem Leopoldów-Rososz, beniaminkiem lubelskiej A klasy.
Lublinianka – Hurgan Międzyrzec Podlaski 3:1 (1:0)
Milcz 24, 59, Pacek 90+3 – Warda 47.
W 21 minucie Donata Tonin (Huragan) nie wykorzystał rzutu karnego (Sebastian Ciołek obronił).
Lublinianka: Ciołek – Misztal (90 Tomczak), Bednara, Szostak, Niegowski – Sobstyl (66 J. Wadowski), Jagodziński, Knapp (57 Leszczyński) – Skrzycki, Milcz, Koneczny (60 Pacek).
Pozostali rezerwowi: Szydłowski, Kołacz, Świeboda, K. Wadowski.
Trener: Daniel Koczon.
Huragan: Nowosz – Łappo, Koryciński, Konaszewski, Łukanowski (68 Panasiuk) – Bas (90 Czuba), Warda (82 Semeniuk), Maksymenko (78 Kiryluk) – Łęcki, Tonin, Drzazga (62 Storto).
Pozostali rezerwowi: Chilimoniuk, Moczulski.
Trener: Marcin Popławski.
Żółte kartki: Jagodziński, Milcz, Ciołek (L) – Koryciński, Drzazga, Łukanowski, Konaszewski (H).
Sędziował: Marcin Gawlik (Lublin).