piątek, 14 października 2022, 12:37

Wicelider na Wieniawie

Poprzedni weekend nie był udany dla Lublinianki. Nie dość, że zielono-biało-czerwoni przegrali na wyjeździe z Podhalem Nowy Targ, to i wyniki innych drużyn zagrożonych walką o utrzymanie ułożyły się pomyślnie. Drużyna Roberta Chmury wciąż jest jednak nad kreską, a w sobotę spróbuje powiększyć swój dorobek. Zadanie jest jednak trudne, bo na Wieniawę przyjeżdża wicelider tabeli – ŁKS Łagów.

ŁKS przed sezonem był typowany do grona faworytów ligi, ale początek rozgrywek dla drużyny Ireneusza Pietrzykowskiego nie był udany – porażka z Wisłoką na inaugurację, remis z rezerwami Korony, a potem kolejny w Świdniku. Po trzech kolejkach dwa punkty i można się było zastanawiać, gdzie leży przyczyna. ŁKS ruszył z kopyta od 4. kolejki, kiedy to pokonał u siebie Czarnych Połaniec 3:0. Od tamtej pory zespół z Łagowa potknął się już tylko raz – zremisował z Wisłą Sandomierz. Wszystkie pozostałe mecze wygrał. Pozwoliło to wskoczyć na 2. miejsce w tabeli, za plecami Wieczystej, która zresztą ma tyle samo punktów. Pojedynek tych dwóch zespołów zamknie rundę jesienną, a potem zamknie też cały sezon. Kto wie czy nie będzie to rozstrzygająca o awansie do II ligi batalia. Na razie jednak za wcześnie na snucie takich dywagacji.

Co ciekawe, między słupkami ŁKS-u prawdopodobnie zobaczymy Pawła Lipca, którego kibice na Wieniawie mogą kojarzyć z sezonu 2015/16. Wtedy to wychowanek Sokoła Zwierzyniec reprezentował barwy Lublinianki w trzecioligowym sezonie. Po tym sezonie opuścił Lubelszczyznę i zaczął tułaczkę, wiosną 2021 lądując w Łagowie. Lipiec to podstawowy wybór trenera Pietrzykowskiego na pozycji bramkarza.

Nasza drużyna nie błysnęła w Nowym Targu. Po zwycięstwie 3:0 z Czarnymi Połaniec na własnym stadionie nadzieje na urwanie punktów na Podhalu były spore. Do przerwy udawało się utrzymywać bezbramkowy remis, ale w drugiej odsłonie gospodarze wyprowadzili dwa ciosy. Najdłuższy od 26 lat wyjazd Lublinianki nie przyniósł pierwszego w tym sezonie zwycięstwa poza Wieniawą. Na to jeszcze poczekamy, a w sobotę kibice na stadionie przy ul. Leszczyńskiego 19 liczyć będą na czwarte zwycięstwo na własnym śmieciach. Wprawdzie pokonanie wicelidera wydaje się zadaniem z gatunku bardzo trudnych, ale przypomnijmy, że nie tak dawno temu podopieczni trenera Chmury zatrzymali już jednego wicelidera, remisując 1:1 w Świdniku. W dodatku bramka stracona została wówczas w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach.

ŁKS Łagów nie może się równać z Lublinianką pod względem historii. To klub o ponad pół wieku młodszy, który swój najlepszy sezon rozegrał rok temu, do samego końca walcząc o awans do II ligi. W dodatku łagowianie sięgnęli po okręgowy Puchar Polski, dzięki czemu w tym sezonie mieli okazję zagrać na szczeblu krajowym z Cracovią – ten mecz przegrali 1:3. Niestety, historia to jedna, a rzeczywistość to zupełnie coś innego. Lublinianka próbuje wyjść na prostą po okresie tragikomicznych rządów duetu Al-Swaiti – Krawczyk. Klub jest postawiony w stan restrukturyzacji, a zawodnicy i trener ciągną ten wózek za darmo. Jak długo potrwa ta farsa? Niestety, niepewność towarzyszy kibicom i drużynie od wielu tygodni. W tych warunkach walka o utrzymanie jest zadaniem karkołomnym, ale wciąż możliwym do zrealizowania. Przecież Duma Lublina ani przez moment tego sezonu nie znajdowała się w strefie spadkowej!

Początek meczu ŁKS Łagów – Lublinianka w sobotę o 13:30. Spotkanie poprowadzą sędziowie z Warszawy, a jako główny Piotr Marcinkowski. Bukmacherzy oczywiście nie dają zbyt wielkich szans naszej drużynie, za zwycięstwo której wypłacają prawie 5-krotność wniesionej stawki. Jak będzie? Zapraszamy na Wieniawę, by przekonać się samemu i by wesprzeć dopingiem zielono-biało-czerwonych.