Lublinianka ucieka z rejonów strefy spadkowej! W sobotnie popołudnie podopieczni trenera Roberta Chmury pokonali Czarnych Połaniec 3:0, notując tym samym trzecie domowe zwycięstwo w rozgrywkach.
Wygrana z outsiderem ligowej tabeli na Wieniawie była dla Lublinianki obowiązkiem, jeśli marzenia o utrzymaniu w lidze mają za kilka miesięcy stać się rzeczywistością. I nic dziwnego, że zielono-biało-czerwoni od początku rzucili się do ofensywy. Pierwszą dobrą okazję miał Michał Paluch, który zawahał się i nie uderzył w pierwszym tempie po znakomitym podaniu Tomasza Brzyskiego bez przyjęcia. Finalnie strzał Palucha pod presją obrońców był niecelny. Szturm jednak trwał i tuż przed końcem pierwszego kwadransa gry przyniósł efekt. Rozgrywający swój najlepszy mecz w Lubliniance Sebastian Rak posłał dośrodkowanie z prawej strony w pełnym biegu, a całość mocnym uderzeniem głową zamknął Brzyski. Kibice na Wieniawie po raz pierwszy mieli okazję do wybuchu radości.
Czarni po straconej bramce próbowali szybko odpowiedzieć. Z gry rzadko zagrażali bramce Stanisława Czarnogłowskiego. Co innego po stałych fragmentach. Tutaj kilka razy goście byli blisko szczęścia, ale opatrzność czuwała nad Dumą Lublina. Końcowe minuty pierwszej połowy to dość wyrównana gra. Z rzutu wolnego próbował Brzyski, ale trafił w boczną siatkę i była to najgroźniejsza okazja dla lubelskiej jedenastki. Czarni kilka razy postraszyli, ale na przerwę zeszli przegrywając 0:1.
W drugiej połowie Lublinianka nie chciała oddawać rywalom pola, bo ostatnia drużyna trzecioligowej tabeli pokazała, że potrafi być groźna. Szczególnie niepokojące były harce Igora Wosia, który niemal przy każdym stałym fragmencie gry stanowił zagrożenie. Pięć minut po zmianie stron Rak miał wyśmienitą okazję, by podwyższyć prowadzenie. Doszedł do wrzutki Mateusza Majewskiego z lewej strony, ale główkując trafił wprost w Marcina Wieczerzaka, bramkarza Czarnych. Dziesięć minut później to podopieczni trenera Michała Szymczyka mogli mówić o ogromnych pechu. Po prostopadłej piłce w znakomitej sytuacji znalazł się Mateusz Stańczyk. Jego pierwszy strzał ofiarnym wślizgiem zablokował Karol Futa. Stańczyk dopadł do piłki i dobijając z nieco ostrzejszego kąta przegrał pojedynek z Czarnogłowskim! Na Wieniawie w jednej chwili z serc spadło kilkaset kamieni.
Ostatni kwadrans gry rozpoczął się najlepiej, jak tylko mógł. Zza pola karnego uderzał Rak. Piłka rykoszetowała o jednego z rywali i trafiła pod nogi Fryderyka Janaszka, a nasz zmiennik bez zastanowienia odpalił bombę z lewej nogi. Piłka zatańczyła między poprzeczką a linią bramkową, ale po chwili trzepotała już w siatce, a Janaszek odbierał gratulacje za premierową bramkę w zielono-biało-czerwonych barwach.
Doliczony czas gry przyniósł jeszcze trzy groźne sytuacje. Najpierw Woś po raz kolejny pokazał, że przyciąga piłki zagrane z rzutów wolnych i rożnych. Jego strzał głową ostemplował jednak poprzeczkę bramki Lublinianki. Czarni stracili szansę na kontaktowego gola. Kilka chwil później ciekawą akcję rozgrali zmiennicy Lublinianki. Marcin Szczepaniak zagrał „świecę”, którą w polu karnym klatką piersiową do Patryka Malca zgrał Janaszek. Malec uderzył z woleja, ale przestrzelił. Nie udało się tej trójce, ale za moment udało się tandemowi Janaszek – Mateusz Miśkiewicz. Blondwłosy pomocnik ładnie zwiódł obrońcę na lewym skrzydle i posłał piłkę w kierunku wbiegającego na pełnej szybkości „Miśka”, a ten tylko trącił piłkę do bramki obok bezradnego Wieczerzaka! Trzecia eksplozja radości! Niedługo potem mecz się zakończył, a Lublinianka dopisała do swojego dorobku trzy punkty. Łącznie ma ich 10. Not great, not terrible, przywołując klasyka.
Lublinianka nie zagrała może meczu wyśmienitego. Podopieczni trenera Roberta Chmury nie ustrzegli się błędów, ale koniec końców w pełni zasłużenie wygrali. Wynik jest przekonujący i razem z ostatnim remisem w Świdniku buduje solidny fundament, także jeśli chodzi o morale. Przed drużyną teraz daleki wyjazd do Nowego Targu. Liczymy, że nasi zawodnicy powalczą o pierwsze wyjazdowe zwycięstwo.
Lublinianka – Czarni Połaniec 3:0 (1:0)
Brzyski 14, Janaszek 75, Miśkiewicz 90+4.
Lublinianka: Czarnogłowski – Futa, Śledzicki, Chodziutko, Michota – Rak (82 Miśkiewicz), Tymosiak, Brzyski (82 Malec), Baran (69 Świech), Majewski (90 Szczepaniak) – Paluch (69 Janaszek).
Pozostali rezerwowi: Krupa, Skrzycki.
Trener: Robert Chmura.
Czarni: Wieczerzak – Smoleń, Załucki (59 Gębalski), Woś, Bakowski – Nytko, Wątróbski, Galara, Stańczyk (90 Śledź) – Bawor, Janeczko (90 Danielski).
Pozostały rezerwowy: Siryk
Trener: Michał Szymczyk.
Żółte kartki: Paluch, Tymosiak, Śledzicki, Malec (L).
Sędziował: Mateusz Mastaj (Rzeszów).