Przed spotkaniem na wyjeździe z wiceliderem można było zakładać, że remis będzie sukcesem Lublinianki. Po dzisiejszym meczu z Avią pozostaje jednak niedosyt. Podopieczni trenera Roberta Chmury przez większą część meczu prowadzili 1:0, ale niestety zwycięstwa nie dowieźli. Na piękną bramkę Tomasza Tymosiaka odpowiedział nasz wychowanek, Rafał Kursa.
Kłopoty kadrowe, przemeblowana linia defensywy i seria czterech ligowych porażek z rzędu. Meczu z Avią naprawdę można było się obawiać. A jednak Lublinianka pokazała, że na obiekcie w Świdniku grać potrafi – niecałe pół rok temu zielono-biało-czerwoni wygrali tutaj arcyważny mecz w batalii o awans do III ligi, ogrywając Świdniczankę. Teraz mecz zaczął się znakomicie, bo w 5. minucie na niespodziewany strzał z dystansu zdecydował się Tomasz Tymosiak. Uderzył kapitalnie, a piłka wylądowała w okolicy okienka bramki Dawida Rosiaka. Kapitalne trafienie i wspaniałe wejście w mecz Dumy Lublina!
Lubelska jedenastka grała bez kompleksów i kilka razy było blisko podwyższenia prowadzenia. Głową po rzucie rożnym niecelnie uderzał Piotr Chodziutko, strzał Michała Palucha była zbyt lekki, a Sebastian Rak w sobie tylko znany sposób przestrzelił po kolejnej znakomitej centrze Tomasza Brzyskiego z narożnika boiska. W międzyczasie odgryźli się też miejscowi. Strzał Mateusza Kompanickiego z trudem sparował Stanisław Czarnogłowski. Blisko szczęścia był też Dominik Maluga, ale po jego strzale piłka powędrowała nad bramką. W 41. minucie prosty błąd popełnili świdniczanie, jednak Lublinianka nie potrafiła wykorzystać prezentu. Spowolnioną akcję sfinalizował niecelny strzał Brzyskiego. Trener Chmura słusznie wściekał się, że tę sytuację należało wykorzystać, choćby ze względu na przewagę liczebną. Ostatnim godnym odnotowania akcentem pierwszej połowy był strzał Tomasza Zająca z rzutu wolnego, który w dość bezpiecznej odległości minął bramkę zielono-biało-czerwonych.
Na drugą połowę Avia wyszła z trzema nowymi piłkarzami. Trener Łukasz Mierzejewski musiał zareagować na niemrawą postawę swojej drużyny. Na pewno na boisku nie było widać różnicy miejsc w tabeli, a jeśli już, to można byłoby wysnuć wniosek, że to goście z Lublina są w czołówce, a Avia broni się przed wpadnięciem do strefy spadkowej.
Pierwszą groźną akcję znów stworzyła ekipa Chmury. Z lewej strony dośrodkował Marcin Michota, a strzał głową Palucha o centymetry minął bramkę Rosiaka, który nie miałby żadnych szans na skuteczną interwencją. Kilka minut później Paluch znów próbował szczęścia, tym razem nogą, ale naciskany przez defensorów gospodarzy przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Avia z minuty na minutę osiągała coraz większą przewagę optyczną, ale najgroźniejsze sytuacje tworzyła po stałych fragmentach gry. Kilka razy pod bramką Czarnogłowskiego się kotłowało, co niestety zwiastowało kłopoty. W jeszcze większe tarapaty nasza drużyna wpadła po błędzie Radosława Śledzickiego w wyprowadzeniu piłki. Kontra Avii zakończyła się zablokowanym przez Michotę strzałem Romana Mykytyna.
Niestety, na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry starania świdniczan przyniosły efekt. Po dośrodkowaniu z kornera Czarnogłowski złapał piłkę, ale po zderzeniu z zawodnikiem gospodarzy upadając, wypuścił ją z rąk. Rafał Kursa bezbłędnie wykorzystał tę okazję i po chwili mógł celebrować wyrównującego gola.
Avia nie poszła jednak za ciosem. Tylko raz podopieczni Mierzejewskiego byli naprawdę blisko trafienia. Po strzale Zająca golkiper Lublinianki interweniował w przedziwny sposób – kolanami! Na szczęście liczy się efekt, a ten był pozytywny. Nieskładne próby obu drużyn nie przyniosły już żadnych trafień i pierwszy w tym sezonie remis Lublinianki stał się faktem.
Nie da się wyzbyć uczucia niedosytu, bo Avia była dziś do pokonania. Gospodarze grali wolno, niedokładnie, a ich defensywa pozwalała Lubliniance na zaskakująco wiele. Szkoda zmarnowanych okazji, a przede wszystkim szkoda straconej bramki. Nasz bramkarz upierał się, że był w tej sytuacji faulowany. Czy tak było rzeczywiście? Nawet jeśli, to punkty i tak już przepadły, a można jedynie powtórzyć starą już śpiewkę o tym, że biednemu zawsze wiatr w oczy. Jednak trzeba pochwalić cały zespół za rozegranie naprawdę dobrego meczu. Nie brakowało walki, ale nie brakowało też walorów czysto piłkarskich. Wydaje się również, że pracę domową dobrze odrobił trener Chmura, odpowiednio przygotowując zespół od strony taktycznej, przez co Avia długimi momentami była pozbawiona argumentów. Punkt wywieziony ze Świdnika jest cenny, ale wierzymy, że za tydzień nasze konto wzbogaci się o trzy oczka.
Avia Świdnik – Lublinianka 1:1 (0:1)
Kursa 75 – Tymosiak 5.
Avia: Rosiak – Drozd, Midzierski, Kursa, Niewęgłowski – Popiołek (46 Mykytyn), Uliczny, Maluga (46 Białek) – Zając, Kompanicki (68 Kocoł), Kunca (46 Szymon Rak).
Pozostali rezerwowi: Sobieszczyk, Górka, Góralski.
Trener: Łukasz Mierzejewski.
Lublinianka: Czarnogłowski – Futa, Śledzicki, Chodziutko, Michota – Majewski, Tymosiak, Brzyski (90+5 Malec), Baran (78 Janaszek), Sebastian Rak (90+3 Miśkiewicz) – Paluch.
Pozostali rezerwowi: Krupa, Szczepaniak.
Trener: Robert Chmura.
Żółte kartki: Drozd (A) – Tymosiak, Futa (L)
Sędziował: Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska).