Pierwsza odsłona spotkania upłynęła pod znakiem bicia głową w mur gospodarzy. Na skrzydłach szaleli Wiktor Makowski i Evandro Gomes, ale podobnie jak w wielu wcześniejszych spotkaniach szwankowała skuteczność. Ani „krzyżak” Michała Palucha, ani „główka” Karola Futy, ani strzał Karola Kality nie zatrzepotały w bramce gospodarzy. „Kali” miał w pierwszej połowie najlepszą, choć dość trudną okazję na otwarcie wyniku. Goniąc prostopadłe podanie od Grzegorza Fularskiego zderzył się z wybiegającym z bramki Mateuszem Zawiślakiem, ale szybko wstał, próbując jeszcze przetoczyć piłkę do siatki. Obrońcy zapobiegli jego zamiarowi. Choć koledzy Kality domagali się odgwizdania rzutu karnego, gwizdek sędziego Mikołaja Rowińskiego milczał. W 37 minucie „Kali” napędził akcję, której efektem było otwarcie wyniku. Podanie na lewą stronę otworzyło Gomesowi sporą przestrzeń do dośrodkowania. Wydawało się, że Portugalczyk nieco przesadził z siłą, gdyż piłka przeleciała przez całe pole bramkowe, nie znajdując Palucha. Szczęśliwie futbolówka spadła pod nogi Makowskiego, który złamał akcję do lewej nogi i mocnym strzałem trafił do siatki przy bliższym słupki bramki Zawiślaka. W samej końcówce pierwszej połowy Paluch miał jeszcze dwie okazje na podwyższenie prowadzenia. Najpierw jego wolej przeleciał nad poprzeczką, zaś po chwili nasz napastnik uderzył w boczną siatkę.
Po przerwie nieco odważniej rozpoczęli gracze Granitu, którzy w pierwszej połowie byli tylko tłem dla nieźle grających zielono-biało-czerwonych. Ale jak już zagrali to konkretnie. Koronkowo rozegraną akcję finalizować próbował Michał Rzeźnik, który po wślizgu Dominika Ptaszyńskiego padł w polu karnym jak rażony piorunem. Sędzia bez wahania wskazał na „wapno” mimo protestów zawodników z Wieniawy. Do ustawionej na 11. metrze piłki podszedł Wiktor Bogusz, strzelił mocno, ale nie dość precyzyjnie, aby zaskoczyć Adriana Wójcickiego. „Adi” wyczuł intencję strzelca i pewnie złapał piłkę. Zamiast remisu po chwili mieliśmy dwubramkowe prowadzenie Lublinianki. Z rzutu rożnego na dalszy słupek dośrodkował Tomasz Brzyski, tam Grzegorz Fularski zgrał piłkę głową wprost pod nogi Palucha, który z najbliższej odległości wpakował ją do bramki. Szans na podwyższenie rezultatu nie brakowało, ale drogę do siatki skutecznie blokowali obrońcy Granitu oraz bramkarz gospodarzy, który co najmniej dwoma świetnymi paradami uchronił swój zespół od wyższej porażki. Niemający nic do stracenia podopieczni trenera Marcina Popławskiego w końcówce drugiej połowy mieli świetną szansę na kontaktowego gola. Dośrodkowanie z prawej strony boiska przeleciało ponad zaskoczonym Wójcickim, ale zawodnicy gospodarzy nie zdołali zamknąć akcji skutecznym strzałem. Uderzenie Jonatana Wlizły i strzał Bogusza zostały zablokowane przez obrońców w zielonych strojach.
Lublinianka potrzebowała takiego meczu. Meczu, w którym mimo zdominowania przeciwnika nie wszystko szło po myśli podopiecznych trenera Chmury. W trudnym momencie dopisało nam szczęście i refleks bramkarza, a zespół dobrze zareagował na tak niespodziewany impuls. Cieszy brak żółtych kartek, które mogłyby skutkować pauzą kluczowych graczy w kolejnym spotkaniu. A to wyjątkowo w najbliższy wtorek, 3 maja. W dniu Narodowego Święta Konstytucji Trzeciomajowej na Stadionie Miejskim w Świdniku przy ul. Sportowej 2 zmierzymy się ze Świdniczanką. Początek spotkania o godzinie 11:00. Serdecznie zapraszamy!
Granit Bychawa – Lublinianka 0:2 (0:1)
Makowski 37, Paluch 57
Granit: Zawiślak – Rzeźnik, S. Duda, Brzozowski, Piwnicki (76 Radziewicz) – Misztal (89 Sebastian Sprawka II), Bogusz, Pęcak, Struk, Juchna (46 Wlizło) – Sebastian Sprawka I.
Pozostali rezerwowi: Toruń, J. Duda, Wolski, Cyrankiewicz.
Trener: Marcin Popławski.
Lublinianka: Wójcicki – Zhmuida, Futa (80 Futa), Ptaszyński, Brzyski – Makowski (65 Miśkiewicz), Chodziutko (77 Świderski), Kalita (82 Niegowski), Fularski, Gomes – Paluch (90+3 Wójtowicz).
Pozostały rezerwowy: Lewandowski.
Trener: Robert Chmura.
Żółta kartka: Brzozowski (G).
Sędziował: Mikołaj Rowiński (Lublin).