W szare październikowe południe na Wieniawie było chłodno, a momentami deszczowo. Niestety, jest jeszcze jedna zła, meteorologiczna wiadomość. Na boisku rządził Huragan. Zespół z Międzyrzeca Podlaskiego wygrał z Lublinianką 3:1.
Z pierwszej połowy tego spotkania zapamiętamy przede wszystkim zmarnowany rzut karny Michała Palucha po zagraniu ręka Mateusza Konaszewskiego. W 43. minucie nasz snajper miał okazję, by wyprowadzić Lubliniankę na prowadzenie, ale jego uderzenie z 11 metrów odbił Sebastian Czarnecki. Wcześniej gra była dość wyrównana. Więcej okazji z gry miała Lublinianka, a najbardziej szkoda pudła Karola Banachiewicza, który po świetnym podaniu Tomasza Brzyskiego przelobował nie tylko Czarneckiego, ale również bramkę. Huragan najwięcej zagrożenia robił po rzutach rożnych. Kilka razy pod bramką Adriana Wójcickiego mocno się zakotłowało. Koniec końców do szatni obie drużyny schodziły jednak z bezbramkowym remisem.
W drugiej połowie publiczność na Wieniawie obejrzała już gole. Pierwszy padł w 54. minucie. Wójcicki poradził sobie ze strzałem Łukasza Sobolewskiego, ale wobec potężnej dobitki Mariusza Chmielewskiego był bezradny. Jednak goście nie nacieszyli się prowadzeniem zbyt długo. Zaledwie trzy minuty później sędzia Marcin Kluk po raz drugi podyktował rzut karny za zagranie ręką piłkarza Huraganu. Tym razem pechowcem był Łukasz Mirończuk. Do piłki ustawionej na wapnie podszedł Grzegorz Fularski i potwierdził, że to on powinien być etatowym wykonawcą jedenastek. Mimo, że Czarnecki wyczuł jego intencje, to i tak był bez szans.
Niestety, w kolejnych minutach zielono-biało-czerwoni nie poszli za ciosem. Sytuacja Karola Grochowskiego z 63. minuty była ostrzeżeniem. Piłkarz z Międzyrzeca fatalnie skiksował, a wydawało się, że strzał jest już tylko formalnością. Pięć minut później Wójcicki musiał wyciągać piłkę z siatki po raz drugi. Chmielewski świetnie wyszedł do prostopadłej piłki z głębi pola. Uprzedził próbującego dogonić go Sidika Atchę, a następnie pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce.
To nie był koniec nieszczęść Lublinianki, która zwyczajnie nie miała pomysłu, jak ugryźć przeciwnika. Tymczasem dobrze zorganizowana drużyna Damiana Panka świetnie się broniła i groźnie kontrowała. W 79. minucie mocny strzał Huberta Łukanowskiego po rękawicach naszego bramkarza wtoczył się do siatki. Goście podwyższyli na 3:1 i jasne stało się, że punkty najprawdopodobniej pojadą na Podlasie. W końcówce rozbity zespół Roberta Chmury stworzył w zasadzie jedną godną odnotowania sytuację, w której Czarnecki obronił ekwilibrystyczny strzał Palucha.
Martwi nie tylko wynik, ale także gra zespołu, co do której można mieć dziś sporo zastrzeżeń. W dodatku niepokoić może sytuacja kadrowa. Problemy zdrowotne wykluczyły dziś najlepszego w ostatnich meczach Joe Dearmana oraz ostoję defensywy – Dominika Ptaszyńskiego. Z lekkimi urazami grali Konrad Niegowski i Karol Kalita, a chorzy Mateusz Miśkiewicz i Fularski. W dodatku kontuzjowany murawę opuścił Jakub Świderski. To wszystko nie napawa optymizmem, a już najbliższą sobotę zmierzymy się z rezerwami Motoru, które wygrywając dziś w Końskowoli wyprzedziły nas w tabeli, podobnie jak Huragan.
Lublinianka – Huragan Międzyrzec Podlaski 1:3 (0:0)
Fularski (k) 58 – Chmielewski 54, 68, Łukanowski 79.
W 43 min. Michał Paluch nie wykorzystał rzutu karnego (Sebastian Czarnecki obronił).
Lublinianka: Wójcicki – Futa, Atcha, Świderski (69 Rasiński), Niegowski (86 Wójtowicz) – Kalita (85 Jakimiński), Banachiewicz (69 Miśkiewicz), Fularski, Makowski – Paluch.
Pozostali rezerwowi: Krajewski, Zdeb, Vishneuski.
Trener: Robert Chmura.
Huragan: Czarnecki – Panasiuk, Konaszewski, Mirończuk – Grochowski, Goździołko (78 Czumer), Łukanowski, Komar – Sobolewski (90 Felczak), Radziszewski (88 Weręgowski) – Chmielewski (85 Magier).
Pozostali rezerwowi: Skuczyński, Całka.
Trener: Damian Panek.
Żółte kartki: Banachiewicz, Brzyski, Harbuz (trener bramkarzy) (L) – Goździołko, Konaszewski, Panek (trener) (H).
Sędziował: Marcin Kluk (Zamość).