Zwykły dzień w pracy – w ten sposób można najbardziej obrazowo podsumować niedzielne starcie Lutni Piszczac z Lublinianką. Zielono-biało-czerwoni na boisku ligowego outsidera nie zaprezentowali się wybitnie, ale plan zrealizowali w stu procentach, bowiem dziewiąty komplet punktów w tym sezonie ani przez chwilę nie był zagrożony. Bohaterem “Dumy Lublina” został Joe Dearman, który ustrzelił dublet, a do tego asystował przy bramce Michała Palucha.
Lubelski snajper wrócił do podstawowego składu po miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją łydki i do otworzenia wyniku wystarczyło mu… całe 35 sekund. Lewą stroną urwał się wspomniany Dearman, po czym wyłożył futbolówkę Paluchowi, który bez najmniejszych kłopotów trafił do opuszczonej przez Oskara Kasperka bramki. W odpowiedzi do prostopadłej piłki z głębi pola dobiegł Adrian Hołownia, ale napierany przez Jakuba Świderskiego i Dominika Ptaszyńskiego nie zdołał skutecznie przelobować Adriana Wójcickiego. Dobre tempo pierwszych minut niestety nie przełożyło się na dalszy przebieg meczu – Lublinianka zdecydowanie przeważała, lecz “Wojskowym” brakowało precyzyjnego ostatniego podania, zaś po drugiej stronie osamotniony Hołownia nie był w stanie w pojedynkę sforsować defensywy czwartoligowego lidera. Widoczny był brak kontuzjowanego Damiana Artymiuka, który przed pierwszym gwizdkiem sędziego Arkadiusza Nestorowicza został uhonorowany pamiątkową tablicą za zdobycie równo setki bramek w barwach Lutni.
Po dwie dobre szanse mieli jeszcze Grzegorz Fularski oraz Dearman. Pierwsza próba “Fulara” wylądowała na rękawicach Kasperka, a dobijający Mateusz Miśkiewicz był na pozycji spalonej, zaś drugi strzał poszybował wysoko nad poprzeczką. Dużo lepszy współczynnik konwersji strzałów na bramki zademonstrował angielski skrzydłowy – co prawda w 36 minucie uderzył obok słupka po dośrodkowaniu Karola Futy z prawej strony boiska, ale już trzy minuty później podanie Fularskiego zostało zamienione na precyzyjny, płaski, a co najważniejsze, skuteczny strzał. W końcówce pierwszej połowy efektownie Kasperka próbował zaskoczyć jeszcze Miśkiewicz. Niestety, futbolówka poszybowała nad poprzeczką.
Druga odsłona to popis niedokładności z obu stron – Lublinianka wobec dwubramkowego prowadzenia wciąż kontrolowała przebieg spotkania, ale bardzo długo zupełnie nie przekładało się to na jakiekolwiek obiecujące akcje. Wreszcie na osiem minut przed końcem meczu po koszmarnym nieporozumieniu Kasperka z jednym z obrońców, piłka znalazła się pod nogami Dearmana, a ten spokojnie kopnął do niemal pustej bramki miejscowych. Trzecie trafienie rozluźniło przyjezdnych, którzy pozwolili Lutni wyprowadzić na czystą pozycję Adama Wiraszkę. Pomocnik biało-niebieskich minął nawet Wójcickiego, ale haniebnie spudłował, mając przed sobą jedynie pustą bramkę. Więcej emocji w Piszczacu już nie uświadczyliśmy, więc lublinianie zapisali na swoim koncie kolejny komplet punktów.
W przededniu arcyważnych spotkań z Huraganem Międzyrzec Podlaski oraz Motorem II Lublin “Wojskowi” po prostu zrobili swoje. Po niedzielnym starciu najbardziej cieszyć możemy się z powrotu Palucha na “strzelecki szlak” oraz ewidentnie zwyżkującej formy Dearmana. Wobec problemów zdrowotnych Karola Kality i pauzy kartkowej Dawida Pożaka to właśnie Anglik może okazać się języczkiem u wagi w jesiennej części sezonu.
Lutnia Piszczac – Lublinianka 0:3 (0:2)
Paluch 1, Dearman 39, 82.
Lutnia: Kasperek – Olszewski, Skrodziuk, Kacik, Borowik (46 Szabat), Łukasiewicz – Korol, T.Kaliszuk, B.Kaliszuk (78 Hawryluk), Wiraszka – Hołownia.
Pozostali rezerwowi: Owczaruk, Kurowski, Artymiuk.
Trener: Piotr Kurowski.
Lublinianka: Wójcicki – Futa (90 Wójtowicz), Świderski, Ptaszyński, Niegowski (87 Rasiński) – Miśkiewicz (69 Banachiewicz), Fularski (85 Atcha), Brzyski, Dearman (90 Jakimiński) – Makowski, Paluch.
Pozostały rezerwowy: Krajewski.
Trener: Robert Chmura.
Żółte kartki: T.Kaliszuk, B.Kaliszuk (Lutnia).
Sędziował: Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska).